Meyd
Właśnie mój ex był niedowartościowanym dxxxxxm,nic mu w życiu nie wychodziło,ale też o nic specjalnie nie zabiegał.
Ale po pewnym czasie zauważył,że idę ja idę do przodu(studia,praktyki,itd.),a on stoi w miejscu.
Do tego doszło to,że miałam powodzenie,a on raczej był uważany za nieatrakcyjnego fizycznie-pryszczaty,chudy,nieumięśniony.Byliśmy równi wzrostem,czyli miał ok.170(kurdupel
),ale w szpilkach byłam wyższa.
Myślę,że postanowił mnie zgnębić,wbić w podłogę,żebym nie czuła się tak pewnie,żebym nie spróbowała odejść do innego,po prostu zaczął mnie dołować i ,,kompleksić''.
Wytykał najmniejszy defekt w wyglądzie.
Mogę tu wymienić setki takich przykładów,np.kilka pierwszych z brzegu:
-siedzimy w knajpce,mam malutką krostkę na czole,ale naprawdę drobinka,nawet się nie przejmowałam,bo pod makijażem praktycznie niewidoczna.Mój luby-ooo,a coooooooo ty masz szszna czole?Co to jest?Kup sobie w aptece jakis środek na pryszcze.I to powiedział koleś,któremu przydałoby się leczenie dermatologiczne.
Kurw......jak milutko...................
-u niego w domu-boże,co ty masz za spodnie,trochę ci wiszą na tyłku,powinnaś nosić bardziej dopasowane.Te są nieładne
-nasze spotkanie,na którym miałam śladowy makijaż-o,masz puder na twarzy,dlaczego tak się malujesz,masz na pewno problemy z cerą!!!
Z wielką pretensją w głosie.
-w czasie naszych randek,nie farbowałam już włosów,zapuszczałam od kilku miesięcy swoje naturalne.Miałam brąz naturalny,a na końcach jeszcze z brązową farbą.Wyglądało to przyzwoicie,zresztą moje naturalki również mają zawsze końcówki jaśniejsze niż przy skórze.
Przyczepił się do nich-powiedział-powinnaś farbować włosy,bo masz jakiś taki nierówny kolor.
Co jeszcze
przychrzaniał się do wszystkiego-zawsze było źle i niedobrze,obwiniał mnie za swoje problemy,kiedyś po jakiejś awanturze zarzucił mi,że przeze mnie zaczął palić papierosy,bo tak go stresuję.
Ogólnie facet porażka,nie wiem w sumie co chciał ode mnie,bo non stop miał jakieś wąty.
Nie jestem cierpiętnicą ani Matką Teresą,jak tylko go rozgryzłam,to dałam kopa w dupę.Cały nasz tzw. związek nie trwał długo,ale ślady w psychice zostały.
Life is a journey,not a destination.