to jest odwieczny temat matek i zawsze się śmieję jak sobie przypomnę moje początki
mnie kazano właśnie budzić młodego co 2-3h w nocy bo spadł na wadze w szpitalu po porodzie z powodu zapalenia płuc, z którym się urodził, tak też robiłam i po miesiącu ledwo żyłam bo on się nauczył co 2h budzić i domagać, a jadł jak wróbel
do tego doszły jego kolki, które podejrzewam były spowodowane ciśnieniem mleka wypływającym z piersi i jego nieumiejętnością poradzenia sobie z taką ilością
karmiłam 4 miesiące a potem przeszłam na butelkę bo młody nie przybierał "dobrze" na wadze
stwierdzono u niego nietolerancję i przepisano mu Nutramigen-paskudztwo
, tak dobrnęliśmy do 9 miesiąca ale jakichś oszałamiających efektów wagowych nie było i po mleku w proszku
postanowiłam przetestować i podałam mu normalne mleko, chyba Bebilon, okazało się, że bardzo dobrze toleruje, że nie ma bóli brzucha ani żadnych reakcji alergicznych i zaczął przybierać jak Pan Bóg przykazał
do tego doszły kaszki i chłopaczyna w końcu się najadał i przytył
trudno komuś doradzać bo każdy przypadekjest indywidualny ale ja wiem, że moje mleko było chyba nie bardzo kaloryczne i nie żałuję, że przeszłam na butelkę
a jeszcze dochodzi kwestia niby odporności spowodowanej karmieniem i tu też są dwie szkoły
ja uważam, że karmienie piersią nie ma nic wspólnego z układem immunologicznym
prosty przykład
ja nie piłam mleka matki w ogóle bo nie chciałam, od urodzenia karmiono mnie butelką i nie chorowałam jako dzieciak wcale, wręcz się dziwiono jak to możliwe
mój syn był karmiony i w czasie tych 4 misięcy dwókrotnie chorował na zapalenie gardła i oskrzeli
sąsiadki bliźniaki tez karmione piersią wylądowały w szpitalu z zapaleniem płuc także chyba to nie ma za dużego związku, ale to moje zdanie
kiedyś mówiono, że nie wolno karmić piersią bo mleko matki szkodzi, teraz nakazuje się wręcz, dziwna sprawa
w każdym razie matka musi być szczęśliwa w tym co robi bo jak ona będzie to i dziecko będzie, nie wolno robic nic na siłę bo wszyscy na tym ucierpią
sory za tak długi wywód