ja sie wczoraj umowilam z mezem na dzigidzigi, ale sie spoznil i go odprawilam do domu.
niech wie ze ze mna nie zarty. powiedzialam ze zawsze na niego czekalam i teraz juz nie musze.
i tak off top. wreczylam bossowi wypowiedzenie. w rezultacie ustalilismy kilka rzeczy i zostaje. najgorsze to ze mu sie z wdziecznosci rzucilam na szyje, ale nioe byl zly tylko sie rozesmial.
wszyscy w szoku, ja tez. nikt nie wierzyl ze pojdzie na uklad, bo nikt nie probowal, a kto nie probuje nie zyskuje.
nie powiem ze nie mialam pietra, bo zmian mi dosc na ta chwile ale powiedzialam ryzyk fizyk, cos sie musi zmienic na lepsze.
hurray.
maz ma dzisiaj wyznaczony appointment na wieczor. lepiej zeby sie nie spoznil.