Moderator: Zespół I
bluebeleczka pisze: kino, resturacja, prezencik, sex i s********j
żeby się tylko z tego jakaś choroba nie przyplątałabluebeleczka pisze:moje motto. facet owszem w zakresie uzytkowania czyli, kino, resturacja, prezencik, sex i s********j
widać czytając, że przechodzisz jakiś bunt czy co... nie znam Twojej historii jak inne użytkowniczki...bluebeleczka pisze:mamy dzieci a moich slow tak doslownie nie bierzcie bo ja wciaz kocham tego mojego "balwana", tylko zyc z nim nie moge, narazie. przechodze okres buntu.
dzieci wlasnie to moj najwiekszy dylemat, zwlaszcza syn, ale mam przeczucie ze ta decyzja wpynie dobrze na stosunki syn-ojciec. moj mza zapomnial co to rodzina, praca byla jego rodzina i niby to dla nas ale my ciagle w kacie stalismy czekajac na niego, zwlaszcza moj synek.
nie jest to latwa sytuacja dla nikogo a juz najbardziej dla dzieci ale lepsze to niz nasze klotnie i cisza pomiedzy nami, poza tym mam przeczucie ze wszystko sie dobrze zakonczy.
wiem ze dla niego to podwojnie ciezka sytuacja, poza tym on chyba ma depresje, wlasnie w zwiazku z praca i dopoki nie rozwiaze tego problemu, wszyscy bedziemy cierpiec.
mozna, mozna, tez tak miewalambluebeleczka pisze: nawet nie zdawalam sobie sprawy ze mozna tak czuc; wciaz miec uczucie do kogos ale nie chcac z nim byc, wbrew pozorom to ma sens.
i slusznie. i ja sie pod tym podpisuje chociaz sie nie musialam rozwodzic bo nie wyszlam nigdy za mazmajamajamaja pisze:"Po co mi on na meza? Zeby mu skarpetki prac?" - Moja owdowiala 70-letnia ciocia jak miala amanta.
bluebeleczka pisze:wiecie co jest smutne. dzis w radio uslyszalam ze stastystycznie wiekszosc par ktore maja dzieci , gdyby ich nie bylo, nie kontynuowaliby zwiazku.
to wyglada jak kontrakt, w zasadzie malzenstwo to kontrakt.