przykro mi toosiu
po czesci moze sama sobie jestes winna ale co sie stalo to sie nie odstanie
sadze ze sprawa ucichnie i wszytko wroci do normy
sytuacja wiadomo, ze dolujaca ale sama widzisz ze juzjest nieco lepiej
ja w sumie w swojej pracy tez mam problem jednak calkiem odmienny i nie zginie smiercia naturalna
Ciagle odczuwam jak osoba ktora pracuje tam od praktycznie poczatku wysmiewa mnie i jeszcze jedna osobe. Wie, ze sobie nie damy sami rady ale daje nam jedne z trudniejszych rzeczy.Nie mowi co mamy zrobic, a pozniej robi wielkie oczy jak czegos nie zrobimy do konca bo nie wiedzielismy... Ciagle ma taki ton, ze nasza praca powinna byc dla nas oczywista.
A ja zostalam zatrudniona ze statusem studenta wiec nie wiem wszystkiego jeszcze. Musze robic rzeczy, ktorych normalnie na moim stanowisku sie nie powinno robic. W dodatku nikt mi nie pokazal o co chodzi
A jak pytam to kazdy udaje ze nie slyszy. No czasem jedna osoba mi pomoze.
Maja do mnie pretensje za rzeczy, ktore nie naleza do moich obowiazkow tylko do innej osoby
Ostatnio nie wytrzymalam i sie pozarlam. Po mnie nikt nie sprawdza to dlaczego ja mam po kims...
Szefowa kaze cos zrobic, po czym szef jest bardzo niezadowolony, a jak sie mowi ze to bylo z dyspozycji pani wlasciciel to udaje ze nie slyszy i 10 min sie slucha jak sie cos powinno robic... albo, ze robic to co ja robie to kazdy potrafi tylko nie kazdy to potrafi zrozumiec (czyt. ja nie potrafie zrozumiec)
W dodatku pokoj w ktorym jestem ma drzwi wyjsciowe do holu i drugie do pokoju dyrektora, ktory co robi... podsluchuje co robimy... czy przypadkiem za duzo czasu nie rozmawiamy lub nie robimy innch rzeczy niz prac. A tam nawet nie ma czasu na co innego... :? dla niego jest niewyobrazalne jak mozna pracowac i rozmawiac... albo jak mozna wyjasniac jedna sprawe dluzej niz godzina... strtaczasu... a przeciezsamo sie nie wyjasni :/
Najgorsze jest to, ze nie moge teraz sie zbytnio zwolnic bo place za szkole i to nie malo.
Atmosfera w mojej pracy doluje.
Czasem sobie mysle co jest gorsze... ponizanie ogolnie osoby czy takie dolowanie psychiczne i kontrolowanie kazdego ruchu prcownika...
Przez to wszystko zaczynam sie zastanawiac czy ja sie w ogole nadaje do takiej pracy...
Na poczatku probowalam znalezcz innymi wspolny jezyk ale doszlam do wniosku, ze
Samanthii pisze: NALEZY ZAWSZE zostawiac osobiste sprawy w domu ... a w pracy ...pracowac !!! jesli traktujecie prace powaznie ,oczywiscie...
Jakos nigdy o swoim zyciu tamnie rozmawialam, ale wiadomo cos tam sie czasem napomknelo... nawiazanie do jakiejs sytuacji nic wiecej... ale teraz juz koniec. Z nikim praktycznie nie gadam,chyba ze o pracy. O tyle za duzo czasem :?
to i tak u mnie za duzo.
Pracowac wszedzie trzeba ale czemu wsrod takich pacanow
Przepraszam toosiu ze sie wepchnelam ze swoja historia, ale juz musialam jakos wyrzucic to wszystko z siebie