no to fotka specjalnie dla TOOsi
http://lh3.ggpht.com/ggacekk/SGdVqHkzu6 ... imgmax=512
a mi snil sie moj kolega Darek - wygladalismy na jakies 10 lat mniej i bylismy na jakis takich niby koloniach dla 20-latkow, troche jakby na slowacji, z wychowawca.
i jako najlepsi chodziarze po gorach zostalismy wyslani na probe do takiego sportowego miasteczka - obozu - jeszcze z dwoma kolegami. wszystko to dzialo w lecie i ten oboz byl na takich pagorkach i lakach wsrod pagorkowatych pol i lasow. i bylo na jego terenie duzo roznych budyneczkow i roznych tras i torow przeszkod i dyscyplin (troche jak na wyspie sportu w tytusie, romku i atomku, tylko w przyrodzie a nie w miescie).
no i bardzo mnie dziwilo, ze najlepsze wyniki maja najnizsi - to bylo regula. najszybsi, najsprawniejsi, najskoczniejsi byli najnizsi i nigdy nie blondyni. i ja i Darek bardzo to chcialismy rozgryzc jako ze ja wysoka a Darek blondyn.
i od czasu do czasu wsrod ludzi, a wlasciwie bardziej naokolo omijajac ich lukiem przemykaly taki male czarne psy, raczej plochliwe ale wredne.
ale jak sie bylo samemu (a to bardzo rzadko sie zdarzalo, bo ciagle jakies grupowe zawody i cwiczenia) to te psy byly agresywne i warczaly i pokazywaly zeby i trzeba bylo uciekac
bo zaczynaly cie gonic ale nigdy nie doganialy jesli dobieglo sie w zasieg wzroku innych ludzi.
i caly czas te łąki i sielski krajobraz naokolo i ladna sloneczna pogoda.
i kiedys w szatni moi dwaj koledzy chcieli mi powiedziec, ze oni wiedza dlaczego niscy sa najlepsi. i ze oni juz sa wtajemniczeni, przeszli na nastepny poziom i wkrotce dolacza do najlepszych i tylko teraz moga mi powiedziec o co chodzi, bo potem nie beda mogli. ale nie uslyszalam do konca, bo wszedl trener, ktory jak uslyszal, to kazal mi zmienic zielona koszuke na pomaranczowa i zmienic druzyne.
no wiec zmienilam druzyne a potem nie moglam nigdzie znalezc Darka, zeby mu o tym opowiedziec, bo to co oni mi powiedzieli brzmialo jak zagrozenie dla nas, a do tego jeden z nich (oryginalnie blondyn) mial ciemne wlosy i ten drugi tez zaczynal ciemniec. i jakby troche nizsi mi sie wydawali.
szukalam Darka sciemniajac, ze niby szukam swojej nowej druzyny a nie pamietam jeszcze wszystkich miejsc pomaranczowych, wsrod tych lakowych pagorkow i tras do biegania ogrodzonych takimi drewnianymi poreczami jak na szlakach i wsrod roznych szatni i masy kolorowych koszulek roznych druzyn.
no i jakos tak odeszlam na bok przypadkowo a bylo goraco a ja bylam zmeczona i nie bylo zadnego drzewa ani cienia, wiec sie wdarlam w takie zywoplotowe krzaki, zeby bylo troche chlodniej, napilam sie wody z manierki i juz chcialam wstawac jak cos zobaczylam.
koles, ktory biegal sam zeby potrenowac do zawodow, odbiegl od wszystkich droga i juz sie mial zaglebic w las, jak z brzegu lasu wyszedl taki maly czarny wyszczerzony pies i zastapil mu droge.
tamten zaczal uciekac spowrotem a pies za nim z takim przyspeiszeniem jak z filmow o czarownikach. powiekszyla mu sie szczeka i zlapal tamtego za lydke. chlopak upadl a ten kundel rzucil mu sie do gardla ze wscieklym bulgotem i ugryzl. wtedy ten chlopak tak jak lezal tak zaczal sie nagle zmniejszac, wlosy z blond zmienialy mu sie na ciemne. najpierw normalnie a jak mial juz tak z metr dwadziescia, to zaczely go bardziej wlosy obrastac, ciemne, a jak mial z 80 cm to zaczal sie przepoczwarzac w malego czarnego psa z wielkimi zebami, potem te zeby zrobily sie normalne, a potem w mgnieniu oka zamienil sie w takiego chlopaka jakim przedtem byl, czarny pies odbiegl w las a chlopak do obozu.
wrocilam do obozu i patrze - jest Darek, gada ze swoja druzyna o strategii nastepnych zawodow, a ten koles co go pies ugryzl stoi z nimi, drapie sie po glowie i mowi ze chyba wlosy mu sciemnialy.