Shanda
To fajnie,że jest taka możliwość.
160.000 to chyba nie tak dużo w Irlandii,tylko,że na dzień dzisiejszy za taką kwotę nie kupisz nawet najmniejszej kawalerki w Pl.Mówię o mim mieście.Za byle jakie mieszkanie z 300.000 tysi musisz mieć.
W mniejszych miasteczkach i na wsiach to nie problem,urządzisz się za to.
Śmieszny Twój ojciec,cóż... ma pasję a z tym czasami nie wygrasz.
A może byś pomyslała o pracy w zawodzie związanym z wizażem i stylizacją?
Stylistki z tego co wiem,mogą pożyczać ciuchy ze sklepów,pewnie jest ryzyko,żeby ich nie zniszczyć,no ale coś z a coś.
Tyle ciuchów modnych...mam znajomą,ona właśnie wypożycza niby do sesji,ale często sama w nich pomyka.
Do tego nawiązujesz kontakty z innymi i po jakimś czasie fryzurki,makijaże,zabiegi kosmetyczne możesz mieć za free.
Ty będziesz coś robić dla kogoś,ktoś dla Ciebie.
Na razie się nie martw,masz 24 lata,to mało.
Znam ludzi po 50-tce,którzy nie dorobili się swoich mieszkań nawet.
Ile moich znajomych gnieżdzi się z rodzicami,teściami w klitkach.
Trudne czasy,ale ja bym nie mogła tak żyć.
Ktoś tu pisał o lokatorach.
Jezu,ja bym nie wytrzymała,mogę mieszkać w najmniejszej klitce,ale SAMA.
Mam za sobą wspólne mieszkanie przez pół roku z 10 osób w jednym domu...koszmar.
Było to jakis czas temu.Byłam na praktykach w Usa,na Long Island dokładnie.
Mieszkaliśmy w pięknym domu,niby duży,miejsca sporo,ale codziennie były awantury o wszystko-o wyżeranie z lodówki,z szafek,o brudne gacie w łazience,o sprzątanie,o śmieci,o klucze,itd.
Odechciało mi się zagranicy po tej przygodzie,bo gdybym miała tak mieszakać przez dłuższy czas,to
Zdecydowanie nie jestem stadnym stworzeniem.
Life is a journey,not a destination.