Pamietam jak na poczatku mojego zwiazku z Misiem bylam caly czas glowa w chmurach, taka zakochana (znacie to uczucie)
Podczas porannego mycia zebow, zapomnialam na smierc (nie mam pojecia jak to sie stalo) wyjac z ust szczoteczke do zebow a wowczas mialam plastikowa ta tradycyjana .
Nieswiadoma ze mam w ustach wystajaca szczoteczke , wyszlam na ulice, spokojnie odczepilam rower od stojaka i zaczelam pedalowac przez cale centrum, a ze werwa i radosc mnie rozsadzaly- to myslalam ze moj dobry humor i wesola aura udziela sie przechodnia i rowerzysta -poniewaz gapili sie na mnie z usmiechem na twarzy.
Tak myslaam do momentu az przez przypadek odgarnelam wlosy z twarzy i zachaczylam dlonia o wystajacy kikut szczoteczki.Pedalowalam z nia jakies 10 minut.
No coz puscilam buraka, szczoteczke schowalam do torebki i dalej pojechalam do pracy
Do dzis nie moge zrozumiec jak to sie stalo (totalne zaciemnienie mozgu)
Kolejna wpadka- Bylam w solarium po sesji ubralam spodnie ale zapomnialm zapiac body w kroku, a ze byla wiosna to duzo ubran nie mialam na sobie.Wyszlam z salonu a ogon od body ladnie wystawal .Oczywiscie zorientowalam sie w domu