Zgadzam się z tym,że dzieci nie są własnością rodziców.Rodzimy je po to,aby szły dalej w świat.Taka kolej rzeczy.
Trzeba akceptować życiowe wybory potomstwa,jak im się spodoba wyprowadzić na drugą półkulę,to nie można im tego zabronić.
Są takie osoby,które szantażują dzieci,aby te od nich nigdy się nie wyprowadzały.Są też dzieci,które same nie chcą się wyprowadzić,choć są bardzo,bardzo dorosłe.
Myślę,że w Polsce jest spory problem z ''nieprzeciętymi pępowinami''.Znam całą rzeszę młodych ludzi,którzy nie mogą się odkleić od rodziców.Rozumiem,że mieszkania są drogie,zarówno aby je kupić albo wynająć,ale zakładanie własnej rodziny w gnieździe rodziców jest bardzo dziwne.Przynajmniej dla mnie.Niby rodzice mogą mieć dzieci na oku,ale na dłuższą metę to jest chore i bardzo konfliktotwórcze.
Znam taką jedną kobietę,która ma czworo dzieci w wieku od 23 do 33 lat i każde już ma po 2 dzieci i małżonka.I wszyscy zamieszkali w jej domu.Cyrk na kółkach!!!18 osób w jednym,małym domku.
Kobieta nie ma życia prywatnego z mężem,wszędzie wnuczki,zabawki,pieluchy,chodziki,wózki,krzyk i gwar.
To jest jakaś masakra.
I oczywiście serce tej kobiety jest wielkie,bo to jej dzieci,które kocha i nie ma sumienia wyrzucić ich z domu.
Choć wolałaby mieć wolny dom,a dzieci i wnuczęta widywać co jakiś czas.
A jak tam dziewczyny,ktoś Was atakuje za ''bezdzietność''?
Mnie znowu spotkały dwa chamskie komentarze i to od osób z rodziny.
Life is a journey,not a destination.