Moderator: Zespół I
Napisz dokładnie co z nimi sie stało i w jaki sposób ucierpiały...Jeżeli są to uszkodzenia mechaniczne ,jest szansa ,że roslina sama zregeneruje uszkodzenie,albo bedzie można ją przyciąc,powodując jej rozkrzewienie sie z części zdrowej..Jeżeli natomiast uległy ,,zaczadzeniu",czyli były przez jakis czas narażone na działanie dymy..sprawa może być poważniejsza....One po prostu mogły przejść poważny stres i nigdy nie wrócą do dawnej kondycji..I jeszcze jedno...W tej chwili jest mała szansa,żeby poprawić ich kondycję....Jest już prawie zima,więc one w naturalny sposób ograniczyły swoją wegetacje ,ze wzgledu na mała ilość światła....Na zadowalające efekty ,musisz pewnie poczekać do wiosny....Michitka pisze:no właśnie może ktoś się orientuje czy jest jakis sposób na uratowanie roślin po pożarze?
W domowej hodowli jest jeszcze tak,że rośliny ze wzgledu na niewysoką wilgotność..dużą przestrzeń ,nie są tak narażone na choroby ,jak w uprawach produkcyjnych...Więc jeśli Twoje roślinki ,po takim działaniu dymu i innych trujących związków powstałych w momencie pożaru,mają jakąś tkankę,która została uszkodzona..przeczekaj cierpliwie..Te silniejsze na pewno sobie poradzą,choc może nie będą juz tak okazałe jak przed...Michitka pisze:Właśnie większość została zaczadzona ku mojej rozpaczy, bo tak o nie wcześniej dbałam
Nie zapomnij tylko pod koniec lutego,albo na początku marca,przesadzic je do wiekszych doniczek,najlepiej o 2-3 rozmiary wykorzystując do tego nowe podłoże..Nie wiem co masz za gatunki kwiatkow,ale w każdym sklepie ogrodniczym powinni Ci spokojnie doradzić...Skoro teraz zaczynają już zyć ,zobaczysz co będzie wiosną....Michitka pisze:Nie chcę zapeszać ---ale zaczynają puszczać zielone łodyżki i listki
moje kochane kwiatki może ożyją