wierzę w Boga i akurat dziś dziękuję mu między innymi za to, że dokładnie 7 lat temu obudziłam się na stole operacyjnym z pięknymi piersiami, ze pozwolił mi spełnić to marzenie.
Podsumowując minione 7 lat:
- zdrowia ani życia nie straciłam, psychiczne zyskałam bo pozbyłam się kompleksu
- jak większość próżych bab lubię być adorowana ale wiem kiedy powiedzieć stop. Dzięki temu mam od ponad 20 lat tego samego męża, który po operacji chyba tez jeszcze mocniej zaczął mnie adorować, czując na plecach oddech konkurencji
Ponadto wrodzona inteligencja pozwala mi korzystać z tego, że żyję w XXI wieku i wiem jak to zrobić aby spędzić upojną noc i nie musieć później łykać pigułek po ani dokonywać aborcji.
PS. tak wewnętrznie to pigułki po nie kojarzę z morderstwem, ale to juz temat na inną dywagację, tu o cyckach miało być
- no nie okaleczyłam psychicznie córki, chociaż może trochę bo już mówi, że kiedyś, po urodzeniu dzieci zrobi sobie biust. Żeby była jasność moja córka jest dorosłą kobietą i powiem więcej, pomogę jej w tym.
- no tanio nie było to fakt, ale ja nie jestem pewna czy dożyję wieku emerytalnego, a co dopiero dziś zbierać na emeryturę. Nadmienię tylko, ze w tym kraju nawet najbogatszy Polak nie dożył nowego wieku emerytalnego
A na koniec zgodzę się z tym, że piękne cycki życiowego szczęścia mi nie zapewniają ale pomagają z uśmiechem spojrzeć w lustro każdego dnia po przebudzeniu, natomiast życiowych priorytetów w żaden sposób nie zmieniły.
Poza tym strasznie nie lubię jak ktoś nagle postanawia coś zmienić w swoim życiu i pod wpływem emocji zaczyna umoralniać wszystkich dookoła. To, ze ja powiększyłam biust nie oznacza, że będę pisać elaboraty, żeby inne kobiety gremialnie leciały do chirurgów po nowe cycki. Rzuciłam palenie i nie smaruję postów żeby inni palacze poczynili tak ja ja. Mogę tylko być przykładem tego, że się da.
Nie lubię też publicznych dywagacji na tematy duchowe. Na takie tematy to się rozmawia z bliskimi, duchownymi i przezywa wewnętrznie, a nie z obcymi, dlatego nie akceptuje tych co regularnie do mych drzwi dzwonią aby porozmawiać o zbawieniu i Chrystusie zamiast zająć się w tym czasie swoją rodziną i dać dzieciom ciepło, poświecić im ten czas, zamiast próbować mnie umoralniać.
A świadectwem akurat dla mnie jest życie każdego dnia, według dziesięciorga przykazań, a nie pisanie o tym.
bo w życiu chodzi o to by być trochę niemożliwym...