oooooj ciezki wieczor wczoraj miała,ale spałam dobrze bo po inchalacjach mały nie zakaszlał w nocy ani razu,no ale jak rano wstałam to stwierdziłam ze do pracy nie ide,wiec telefon do szefostwa i wrociłam do wyrka,aaaa odmowiłam tez ninie do dzieci bo jej i moje towarzystwo pod jednym dachem mogłoby mnie zabic a nie uzdrowic,wiec wrociłam do łozka,no i syn sie obudził a potem cora,a potem zamiast lezec i sie wypocic to do teraz na nogach z mała przerwa na kawe w samotnosci koło 15,towarzystwo poszło na 3 godzinne spanie,choc tyle mam dobrze bo dzieciaki długo spi po południu.Mały wstał o 18.10 wiec jeszcze nie spi,ale zaraz padnie,ja zreszta tez,a katar i tak mnie nie opuszcza,mimo roznych kuracji wrecz sie nasilił,jestem mocno pociagajaca,własciwie cały czas,nawet moz do mnie zagadywał,niestety na domiar dopadła mnie comiesieczna przypadłosc,szkoda bo kuracja napewnoby mnie uzdrowiła,coz co sie odwlecz to nie uciecze,lepszego jutra wszystkim,papa
p.s.i sobie tez