Amy Winehouse nie zyje

Piękni i Sławni Ludzie ... Tematy zwiazane z zyciem gwiazd i znanych ludzi. Plotki i ploteczki.

Moderator: Zespół I

Awatar użytkownika
bluebeleczka
Przyjaciel Beauty
Przyjaciel Beauty
Posty: 1717
Rejestracja: 02 lip 2008, 16:34

Re: Amy Winehouse nie zyje

Post autor: bluebeleczka » 26 lip 2011, 23:00

marryme
owszem brzmi to okropnie, ale niestety w przypadku uzaleznien nie wiele mozna zrobic dopoki osoba uzalezniona nie jest gotowa sobie pomoc.
czesto wrecz dbanie i troska o taka osobe przynosi paradoksalnie wiecej szkody niz pozytku.
amy byla dosc trudna osoba od dawna, miala niska samoocene sama powtarzala ze kiedy zle sie ze soba czuje pije duzo, miala bulimie i ciela sie, w szkole byla zbuntowana.
jej problem nie zaczal sie w momencie kiedy stala sie slawna, mysle ze jedynie sie poglebil, najgorszy okres kiedy byla z blake - junkie husband, z ktorym uzywala heroiny i cracku.
kilka razy byla na odwyku wiec cos ci rodzice chyba probowali robic, nie wiemy zreszta jak oni sie zmagali z ta sytucja.
nie zawsze rodzice maja wplyw na swoje dzieci zwlaszcza kiedy na horyzoncie pojawia sie milosc i do tego slepa i zgubna, rodzice niewiele moga zrobic.
to ze sie liczyli z jej smiercia nie bylo bezpodstawne, raz przedawkowala w koncu i byla o wlos od smierci, wiekszosc ludzi pewnie nieraz tak pomyslal widzac co sie z nia dzieje, rodzice nie byli slepi, ale bezsilni, niestety.
"Life is a stupid game, but atleast the graphics are awesome!"

Awatar użytkownika
niebieska
Specjalista Beauty
Specjalista Beauty
Posty: 1986
Rejestracja: 27 cze 2005, 14:11

Re: Amy Winehouse nie zyje

Post autor: niebieska » 27 lip 2011, 00:33

musze Wam powiedziec, ze smierc amy wywarla na mnie o wiele wieksze wrazenie, niz tragedia w norwegii i w sumie nie wiem dlaczego, bo nie jestem specjalnie "muzyczna".
ciesze sie, ze pisza tu dziewczyny, ktore maja jakas wiedze o nalogach i nie potepiaja w czambul amy i jej bliskich.
ciesze sie, ze jestescie wrazliwe i nie wydajecie osadow.
slyszalam w mediach jedna madra wypowiedz, w tvn24, dziennikarz z radiowej trojki mowil o tym, ze, gdyby amy nie brala, to nie byloby jej tworczosci, bylaby inna osoba, ze fatalny zwiazek z blakem byl niesamowita inspiracja dla niej.
tak w duzym skrocie, ale mysle ze rozumiecie.

Awatar użytkownika
marryme
TOP Beauty
TOP Beauty
Posty: 4322
Rejestracja: 07 sie 2007, 06:18
Lokalizacja: ♥ ♥ ♥

Re: Amy Winehouse nie zyje

Post autor: marryme » 27 lip 2011, 00:59

Dziewczyny,ja wiem,że jak uzależniony sam nie chce się leczyć, to nic to nie da.
Przecież wspomniałam o moim koledze,jego rodzice na rzęsach stawali,żeby go wyrwać z tego bagna,ale się nie udało,bo on nie miał takiej woli.Miałam raczej na myśli to,że środowisko Amy mogło interweniować w ciut inny sposób-jak np.odcinać jej kasę na narkotyki,przecież to jest potwornie drogi nałóg.Słyszałam,że ona dziennie wydawała 1.000 tys. funtów na dragi,a to jest mnóstwo kasy nawet dla Brytyjczyków.Wiem,że dla Amy nie,bo dobrze zarabiała,ale ktoś mógł sprawować nad tym kontrolę.I przyjaciele również mogli jej nie częstować.W sumie to nie wiem,chyba nie zrozumię tego środowiska,bo nie byłam nigdy w takim,ani nie walczyłam z nałogiem. (thinking


Co do twórczości i uzależnień,to jest w tym dużo prawdy,niejeden artysta gdyby nie ''dopalacze'' nie tworzyłby swojej sztuki.Albo byłaby ona zupełnie inna.
Life is a journey,not a destination.

Awatar użytkownika
muflon2121
Uzależniona Beauty
Uzależniona Beauty
Posty: 1383
Rejestracja: 09 paź 2007, 20:45

Re: Amy Winehouse nie zyje

Post autor: muflon2121 » 31 lip 2011, 12:31

niebieska pisze:musze Wam powiedziec, ze smierc amy wywarla na mnie o wiele wieksze wrazenie, niz tragedia w norwegii i w sumie nie wiem dlaczego, bo nie jestem specjalnie "muzyczna".
ciesze sie, ze pisza tu dziewczyny, ktore maja jakas wiedze o nalogach i nie potepiaja w czambul amy i jej bliskich.
ciesze sie, ze jestescie wrazliwe i nie wydajecie osadow.
slyszalam w mediach jedna madra wypowiedz, w tvn24, dziennikarz z radiowej trojki mowil o tym, ze, gdyby amy nie brala, to nie byloby jej tworczosci, bylaby inna osoba, ze fatalny zwiazek z blakem byl niesamowita inspiracja dla niej.
tak w duzym skrocie, ale mysle ze rozumiecie.
No w sumie na mnie też. I nie wiem dlaczego. W Norwegii też zginęly młode osoby. Może to kwestia tego, że po ostatnim pseudo-koncercie europejskim artystki zaczelismy bardziej na nią zwracać uwagę?
Czy mi żal? nie wiem. Jesli tak, to tych wszystkich nie nagranych utworów, tej rewolucji, którą mogła zrobić w muzycznym świecie (świecie "papki" jak to ktoś nazwal). I zgadzam się, z tym dziennikarzem, że twórczość+narkotyki to związek nierozerwalny u osób o pewnym typie psychiki. Cały ten "klub 27" jak go nazywa prasa to ludzie dla których narkotyki stanowiły źródlo inspiracji. Różne drogi do wielkości ludzie wybieraja. Są tacy, którzy bólu istnienia nie potrafia przelożyć na twórczość bez dragów. Ale i bez swoich talentów byliby tylko ćpunami/pijakami. I to z peryferii. Niektórzy mają obie rzeczy. I nałóg i talent.I czasem wygrywają ten krótki moment sławy.Ale jedno bez drugiego nie funkcjonuje. Nie wydaje mi się, aby potrzebowali czyjegoś wspólczucia. Są szczęsliwi. A że nie na nasz sposob? aaa, to już inna bajka. Wspólczuję, jak Sabrina rodzicom. Nic nie mogli zrobić. Mogli tylko próbować na chwilę zapomnieć, że jest skazana.To była dorosła osoba, żyjąca swoim życiem.

Awatar użytkownika
majamajamaja
TOP Beauty
TOP Beauty
Posty: 1851
Rejestracja: 17 sty 2009, 11:24

Re: Amy Winehouse nie zyje

Post autor: majamajamaja » 31 lip 2011, 20:43

"Die Zeit" napisal o niej w tytule: z narkotykami lepsza artystka niz bez nich. Ironicznie rzecz jasna, ale trafnie to ujal.

Co mnie lekko dziwi, kiedy umarl Kurt Cobain, ludzie odebrali to bardziej wrazliwie, bardziej jako osobista tragedie, ktora nie musiala by sie wydarzyc, niz teraz sie pisze i odbiera smierc Amy. Takie moje wrazenie. Nie zeby o Amy sie w ten sposob nie pisalo, wy piszecie przeciez o tym w tym watku caly czas, ale ogolnie jest w tym mniej emocji, tylko bardziej jakby podsumowanie faktow.
15 kwietnia 2009 - Brzuchanski, powieki

Awatar użytkownika
szpaczek
Przyjaciel Beauty
Przyjaciel Beauty
Posty: 2410
Rejestracja: 12 gru 2005, 19:50

Re: Amy Winehouse nie zyje

Post autor: szpaczek » 31 lip 2011, 22:29

owszem brzmi to okropnie, ale niestety w przypadku uzaleznien nie wiele mozna zrobic dopoki osoba uzalezniona nie jest gotowa sobie pomoc
bzdura i stary przesąd , jestem akurat w temacie bo osoba z mojego otoczenia ma problem. Nie czeka się aż chory będzie gotowy bo tak naprawdę nigdy nie będzie , są teraz inne wytyczne i możliwości prawne.
WYZNANIE EX-DZIEWICY
Diabłu dam miłą chwileczkę
By zaś odpust zjednać
Panu Bogu świeczkę
Mnie już niepotrzebna
Jonasz Kofta

Awatar użytkownika
niebieska
Specjalista Beauty
Specjalista Beauty
Posty: 1986
Rejestracja: 27 cze 2005, 14:11

Re: Amy Winehouse nie zyje

Post autor: niebieska » 01 sie 2011, 01:06

szpaczku, jesli bliska Ci osoba ma problem to zainteresuj sie powazniej tematem.
mozliwosci prawne sa takie ze mozna przymusowo wyslac na terapie alkoholika, tylko, ze to nic nie da.
bedzie pil nawet na terapii, jesli bedzie mial takie zyczenie.
mozna przeprowadzic wsteczna rozdzielnosc majatkowa z hazardzista (jesli jeszcze jest jakis majatek), ale nie bedzie to mialo wplywu na chorobe hazardowa.
mozna przeprowadzic interwencje kryzysowa, ktora moze pomoc chorej osobie otworzyc oczy i mozna, a nawet trzeba jak najwiecej sie dowiedziec o nalogach, zeby wiedziec jak postepowac.
bo tak jak napisalas, ze chory nigdy nie bedzie gotowy na leczenie, to przy wydatnej pomocy bliskich na ogol tak jest.
jesli rodzina jest twarda i wie jak postepowc, to rosna szanse na wyjscie z uzaleznienia.

Awatar użytkownika
szpaczek
Przyjaciel Beauty
Przyjaciel Beauty
Posty: 2410
Rejestracja: 12 gru 2005, 19:50

Re: Amy Winehouse nie zyje

Post autor: szpaczek » 01 sie 2011, 14:46

Ja już to wszystko wiem
WYZNANIE EX-DZIEWICY
Diabłu dam miłą chwileczkę
By zaś odpust zjednać
Panu Bogu świeczkę
Mnie już niepotrzebna
Jonasz Kofta

Awatar użytkownika
muflon2121
Uzależniona Beauty
Uzależniona Beauty
Posty: 1383
Rejestracja: 09 paź 2007, 20:45

Re: Amy Winehouse nie zyje

Post autor: muflon2121 » 01 sie 2011, 22:25

niebieska pisze:.
jesli rodzina jest twarda i wie jak postepowc, to rosna szanse na wyjscie z uzaleznienia.
Problem jest tylko jeden: czy rodzina to wytrzyma. Zanim się zacznie ratować uzależnionego, trzeba wiedzieć, że ratując jego pradopodobnie zniszczysz siebie. Trzeba wtedy zadać sobie pytanie: czy warto poświęcić swoje życie dla cudzego. I czy dam radę. W skrajnym przypadkach kończy sie i tak, że ratujący i uzalezniony kończą we wspólnym nałogu:-(

Awatar użytkownika
bbpp77
Przyjaciel Beauty
Przyjaciel Beauty
Posty: 1799
Rejestracja: 13 lip 2005, 10:05
Lokalizacja: Szczecin
Kontakt:

Re: Amy Winehouse nie zyje

Post autor: bbpp77 » 05 sie 2011, 23:19

muflon2121 pisze: Problem jest tylko jeden: czy rodzina to wytrzyma. Zanim się zacznie ratować uzależnionego, trzeba wiedzieć, że ratując jego pradopodobnie zniszczysz siebie. Trzeba wtedy zadać sobie pytanie: czy warto poświęcić swoje życie dla cudzego.
a dlaczego rodzina ma nie wytrzymać jeśli wytrzymywała piekło uzależnienia to tym bardziej da radę w nowej roli.
Bycie tzw "twardą rodziną" dobrze wpływa i na uzaleznionych i współuzaleznionych. Bycie "twardą rodziną" to uświadomienie sobie, ze wstydzić się powinien uzależniony, a nie jego bliscy. Bycie "twarda rodziną" to przede wszystkim zdjęcie z nad głowy uzależnionego parasola ochronnego.
Nie widzę w tym znamion poświęcenia się dla kogoś, a wręcz przeciwnie z dużą korzyścią dla współuzaleznionych.
Z wszelkimi uzaleznieniami jest tak, że nie da się chcieć za kogoś.
To uzalezniony musi dostrzec i przyznać sam przed sobą, że ma problem, a współuzależniony musi sie oduczyć brać na siebie konsekwencje czynów uzaleznionego.
bo w życiu chodzi o to by być trochę niemożliwym...

ODPOWIEDZ

Wróć do „Celebrities”