Kochane dziewczyny jak Was wszystkie czytam...to sobie mysle,ze jakbysmy byly jedna kobieta...to bysmy byly najmadrzejsze na swiecie....ale naplatalam.
Jestesmy wszystkie na swoj sposob madre,ale wiem po sobie,ze ta madrosc przelozyc na zycie jest najtrudniej....kiedy dotyczy nas samych,naszego zwiazku,milosci.... Cholera mnie bierze jak czytam ,ze kolejna z nas wylewa lzy przez jakiegos frajera,ktory jej jej tak pewny,ze rani i ma w d... jak bola jego slowa,jego durna duma,jego zachowanie... Ja sama tyle dostalam po swoich czterech literach,ze na sama mysl jest mi nie dobrze i zlosc mnie bierze ....nie na niego tylko na siebie!!!!!Ze dala sie tak dlugo zle traktowac,ze dalam sie ustawiac....ale u mnie nadeszla chwila dobrych kilka miesiecy temu...i powiedzialam sobie milosc miloscia...mam tego dosc!!!
Nie potrzebuje kolejnego toksycznego zwiazku,nie potrzebuje lez i jakis depresji przez niby kochana osobe!!! Dalam sobie wlez na leb-moja wina,zaczelam zyc tylko jego problemami,zyciem,prawie oddychalam za niego-moja wina,zle sie czulam dajac ciagle ustawiac-moja wina,dalam wmawiac rozne rzeczy-moja wina!!!! MOJA WINA bo bylam zaslepiona miloscia i myslalam,ze tak powinno byc ze sie oddajemy cale partnerowi a on doceni nasze przywiazanie ....nic bardziej mylnego! Sama sobie zrobilam krzywde i mam tylko do siebie o to pretensje! Nagle mnie olsnilo,ze jesli to prawdziwe uczucie z dwoch stron to przejdziemy to i cos zmienimy na nasza nie tylko moja korzys,bo kiedy ja w tym zwiazku bede szczesliwa zwiazek moj bedzie szczesliwszy i poprostu bede wstawac rano i byc szcesliwa i taka sam klasc sie spac! Zrobilam radyklane ciecie.... zerao zrozumienia dla jego dumy,problemow itd....tak jako on mnei tak ja jemu... i odciecie kontaktow....poskutkowalo....zobaczyl,ze to nie przelewki i ja naprawde mam mimo milosci dosc....ze zerwalam kontakt...w moim przypadku tak bylam zla na siebie,ze zmienilam nr tel,poblokowalam konatkty...i ..........................................................................zajelam sie soba.Ciezko bylo nie myslec,ale po kilku dniach zauwazylam,ze zaczynam naprawde myslec o sobie,o swoim zyciu,planuje zycie....usmiecham sie....
.... dlugo nie musialam czekac na efekty tesknoty jego....pierw oczywiscie gral twardziela...wszytkim opowiadal jak to bedzie mu lepiej beze mnie....po tyg.juz tylko kazdemu smecil glowe jak to kocha i jest to tak prawdziwe uczucie,ze nie da mi odejsc i zrobi wszytko by ze mna byc....
Ile musimy czasem przejsc,zeby byc szczesliwe...
Musismy miec zawsze swoja przestrzen i czas by dbac o siebie ,swoja psyche i Kobietki nie zyjmy tylko zyciem parnetra...nawet jesli to nasz stary maz od 30lat....moja babciula zawsze mi mowila,ze nie mozna sie oddac calkowicie mezczynie...trzeba byc tajemnicza,trzeba czasem niedopowiadac,trzeba miec nawet w starym zwiazku swoje zycie...bo wtedy mezczyna sie stara...dlaczego??? Bo nie jest nas do konca pewny...niech to bedzie ten 1% jego niepewnosci,ale daje on wiecej nam kobieta niz 99% jego milosci...przez ten 1 % stara sie on bardziej,w zwiazku zawsze mozna cos jeszcze zrobic....i z mojego doswiadczenia,moze marnego ale zawsze...powiem od siebie ze dobrze jest dobierac sie nie na zasadzie przeciwienstw,bo to dobre na zwiazek kochankow....na jakis czas,bo to pociaga...ale na zasadzie podobienstw ...podobnych zainteresowan itd....kiedy mija oczarowanie i klaruje sie nasz zwiazek,asze uczucie...wtedy musimy miec wspolne zainteresowania,tematy do rozmowy...ja uwielbiam mecze (chodz do tej pory nie kapuje z tym saplonym co jest grane)...uwielbiam grzebac z nim razem w aucie....lubimy te same....romantycze komedie....i filmy te same na ktorych sie smiejemy i placzemy ....ale tez sa przeciwienstwa w naszym zwiazku(stwierdzil ostatnio...ale to mu sie podoba,bo sie jedzonko u nas nie marnuje
)....on lubi np.gorna czesc buleczki a ja lubie spody....
Kiedy my Kobiety jestesmy szczesliwe nasze zycie i zycie z nami jest o wiele latwiejsze....niech wreszcie panowie to zrozumieja...i dbaja razem z nami o zwiazek!