ja polka,on....obcokrajowiec

gniew, miłość, nadzieja, nienawiść, nuda, obrzydzenie, przyjaźń, radość, smutek, strach, szczęście, tęsknota, współczucie, wstręt, wstyd, zazdrość, złość

Moderator: Zespół I

Awatar użytkownika
ewelinatroll
Miłośniczka Beauty
Miłośniczka Beauty
Posty: 719
Rejestracja: 25 paź 2007, 19:36

ja polka,on....obcokrajowiec

Post autor: ewelinatroll » 13 lis 2007, 07:02

z pewnoscia wiele z was,podobnie jak ja,jest zwiazkach z obcokrajowcami.ciekawi mnie jakie sa wasze doswiadczenia i wrazenia?
czy uwazacie ze istnieja roznice w naszej kulturze i ich kulturach,ktorych po prostu nie da sie "przeskoczyc" by moc stworzyc idealny zwiazek?
jak daleko jestescie w stanie posunac sie i do jakiego stopnia zmienic swoje zycie i przyzwyczajenia dla faceta innej religii?

Awatar użytkownika
agga
Bywalec Beauty
Bywalec Beauty
Posty: 67
Rejestracja: 23 paź 2007, 14:09
Lokalizacja: Norwegia
Kontakt:

Post autor: agga » 14 lis 2007, 18:44

Hej :)
Mój mąż jest Norwegiem. Myslę, że dla niego ja byłam wiekszym szokiem kulturowym niz on dla mnie. Kiedy pierwszy raz ugotowalam spaghetti dzwonił po calej rodzinie obwieszczając, że Aga to potrafi ugotowac sos do spaghetti od podstaw, a nie ze słoika :-D No i w ogóle że potrafię zrobić obiad! Zachwyca się, kiedy upiekę ciasto... Norweżki są bardzo silnymi kobietami, bardzo specyficznymi moim zdaniem, nie ma w nich takiej kobiecej delikatności. Wiele musiałam nauczyć męża. Przepuszczanie mnie w drzwiach, noszenie ciężkich siatek - to musiałam sobie wypracować. On mowi, że przyczyną zaniku w Norwegach takich uprzejmości jest fakt, że kobiety po prostu ich wysmiewają za takie zachowania...
Ale z drugiej strony on jest bardziej samodzielny niż statystyczny Polak płci męskiej, a przynajmniej niż Polacy, z ktorymi byłam w związkach do tej pory. Potrafi gotować, dba o czystośc w mieszkaniu, w naszym związku jest rownouprawnienie o które nie musiałam walczyc, jak to było w poprzednich związkach. Poza tym jest też bardziej samodzielny, bo mieszka sam od 22 roku zycia, a nie tak jak mój ex - z mamusią w wieku 27 lat. Zdaje sobie sprawę, że to dlatego, że tutaj start w dorosłe życie jest zupełnie inny, mlodym ludziom ułatwia się zakup mieszkania, korzystne kredyty itd. W Polsce ja też pewnie mieszkałabym nadal z rodzicami...
Nie jeden raz mieliśmy kłotnie wynikające z różnic kulturowych. Najczęściej dotyczyły wlaśnie wzajemnego traktowania. Ja chcę, by traktował mnie jak kobietę, bo do takiego traktowania zostalam przyzwyczajona przez polskich mężczyzn. On tego nie rozumiał, bo nikt go tego nie nauczył. Dopiero jak zobaczył w Pl, że nie tyko brat czy tata, ale również zupełnie obcy mężczyźni traktują mnie z szacunkiem - zmienił podejście.
Co do religii to nie mamy konfliktow na tym tle, bo oboje nie jesteśmy religijni. Tutaj bardziej nasi rodzice mają pole do popisu. Ja katoliczka a on protestant, chcemy wziąć slub kościelny w Polsce i nie wiemy, czy możemy czy jedno musi się przechrzcić. W drodze maluch i też nie wiemy, jak to będzie z chrzcinami. Ja najchętniej bym nie chrzciła no ale rodzice i teściowie... :roll:

Awatar użytkownika
agma27
Aktywna Beauty
Aktywna Beauty
Posty: 385
Rejestracja: 10 wrz 2007, 16:55
Lokalizacja: HOLANDIA
Kontakt:

Post autor: agma27 » 15 lis 2007, 13:33

Jestem ponad rok w zwiazku z holendrem.Duzy orzech do zgryzienia.Rozmawialam dzis z kobieta,ktora uswiadomila mnie ,ze nie mam co liczyc na przepuszczanie mnie w drzwiach,badz docenianie moich staran-dbanie o dom,gotowanie.Mamy ciagle klotnie o pierdoly,a w zasadzie bardzo sie kochamy i jest nam razem dobrze.Ale wlasnie te wszystkie przyzwyczajenia z polski,komplikuja.Bo ja oczekuje aprobaty,np kiedy umyje okna(czego w holandii ludzie nie robia tu przyjezdza firma i myje)-chcialabym aby on to zauwazyl,albo kiedy cos upieke badz ugotuje miloby bylo uslyszec cos milego.No ale coz tak jak mi moja doradczyni powiedziala,musze o tym zapomniec tu tacy sa.I to nie jest tak,ze on mnie chce tym zranic,czy pokazac,niewiadomo co tylko on taki jest.I tego do tej pory nie wiedzialam,caly czas wydawalo mi sie ze on mnie lekcewazy,nie szanuje nie docenia,a to wcale nie tak.Tylko trzeba zaczac myslec ich tokiem rozumowania.Mam nadzieje ze sie naucze i nasz zwiazek sie zmieni.Zaczynam od dzis,szkoda ze wczesniej nie poruszalam tych tematow z ludzmi mieszkajacymi tutaj.No i wydaje mi sie ze to nie jest az tak wielka barjera ktorej nie daloby sie przeskoczyc.Zobaczymy jak bedzie dalej.Co do religii to nie ma problemu,ale kiedys bylam z albanczykiem.Oj dla mnie to nie bylo do przeskoczenia,nie nie,

Awatar użytkownika
kamelia_26
Rozmowna Beauty
Rozmowna Beauty
Posty: 540
Rejestracja: 21 paź 2006, 09:30
Lokalizacja: De

Post autor: kamelia_26 » 16 lis 2007, 12:18

agga pisze:Mój mąż jest Norwegiem
agga, z tymi kobietami z Norwegii to masz racje. znam jedna Norweszke i wlasnie jakos tak po mesku sie zachowuje...

napisz jak ci sie w Norwegii zyje bo to dosc specyficzny kraj choc wartosc PKB najwyzsza w Europie :!:

Awatar użytkownika
ewelinatroll
Miłośniczka Beauty
Miłośniczka Beauty
Posty: 719
Rejestracja: 25 paź 2007, 19:36

Post autor: ewelinatroll » 16 lis 2007, 21:15

hej dziewczyny!!moj facet jest turkiem,co prawda mieszkajacym tutaj cale zycie,ale jednak...kiedys wydawalo mi sie,ze nasz zwiazek z czasem sie dotrze,zazdrosc zniknie i w ogole wszystko sie ulozy.jednak z kazdym dniem dostrzegam coraz to wiecej roznic,ktore wlasnie dla mnie wydaja sie byc niedoprzeskoczenia...w codziennym zyciu jest w zasadzie wszystko ok.pamietam kiedy na samym poczatku,wychwalal mnie przed wszystkimi,podobnie jak Twoj agga, jak to umiem wspaniale gotowac,i piec i ze na dyskoteki nie lubie chodzic....
pamietam jak opowiadal,ze zadna dziewczyna,niemka,nie liczyla sie nigdy z nim ,chciala tylko i wylacznie imprezowac,o gotowaniu czy sprzataniu,zapomnij!
mowi sie,ze jesli dasz komus palec,wezmie cala reke...odstawilam znajomych,bo kolezanki zle i po dyskotekach lataja,kolegow ha,ha,ha u turkow zapomnij...
mimo,ze jest bogaty,zapieprzalam--sorry za wyrazenie--dniami i nocami w dwoch pracach,bo trzeba przeciez czynsz dzielic i w ogole tutaj w niemczech kobieta rzadko ma dostep do pieniedzy nawet meza.co jest najgorsze?wieczne klotnie o glupoty i jego totalnie chora zazdrosc...nie mam znajomych,nie mam przyjaciol,siedze wiec w domu i klikam w internecie,ale to tez jest zle,bo net oglupia mnie,jak ostatnio stwierdzil.
kocham go i chcialam ,zeby z naszego zwiazku wyszlo cos fajnego,tylko ze on chce ciagle wiecej i wiecej wyrzeczen z mojej strony,a podczas klotni wychodzi jego turecka natura i staje sie nieobliczalny...wtedy kobieta,tak wazna i niby kochana na codzien nie ma racji...juz tysiac razy chcialam odchodzic,ale serce nie sluga,szybko mi mieknie kiedy widze "swieczki"w jego oczach i zostaje...dzisiaj po pracy nad ranem pojechalam do kolezanki i nie wrocilam do domu.myslalam ze sie wystraszy...hmmm jego islamska duma nie pozwala mu jednak ponizac sie przed kobieta...i dlatego uwazam ze sa roznice pomiedzy kulturami niedoprzeskoczenia...

Awatar użytkownika
kamelia_26
Rozmowna Beauty
Rozmowna Beauty
Posty: 540
Rejestracja: 21 paź 2006, 09:30
Lokalizacja: De

Post autor: kamelia_26 » 17 lis 2007, 12:55

ewelinatroll pisze:w ogole tutaj w niemczech kobieta rzadko ma dostep do pieniedzy nawet meza.
hmmm, a ja mam ;)
ewelinatroll pisze:i dlatego uwazam ze sa roznice pomiedzy kulturami niedoprzeskoczenia...
niestety tez musze sie z Toba zgodzic i strasznie Ci wspolczuje...
nic Ci nie bede radzic bo sama wiesz co masz robic.
pamietaj tylko, ze jestes tak samo jak on czlowiekiem i MUSI Cie szanowac.jesli nie potrafi sobie z tym poradzic to... to zadnej madrej przyszlosci z nim nie zbudujesz!

trzymaj sie i nie dawaj :!:

Awatar użytkownika
agga
Bywalec Beauty
Bywalec Beauty
Posty: 67
Rejestracja: 23 paź 2007, 14:09
Lokalizacja: Norwegia
Kontakt:

Post autor: agga » 17 lis 2007, 15:14

kamelia_26 pisze:napisz jak ci sie w Norwegii zyje bo to dosc specyficzny kraj choc wartosc PKB najwyzsza w Europie
Jeśli chodzi o sprawy socjalne to żyje mi się dobrze. Przysługuje mi rok urlopu macierzyńskiego z 80% mojego dotychczasowego wynagrodzenia, państwo dodatkowo daje jakąś kasę na dziecko, pomaga opłacić przedszkole, przez okres obowiązkowej nauki szkoła zapewnia podręczniki, co roku przed planowanym urlopem dostaje się ileś procent rocznego wynagrodzenia extra jednorazowo - są to pieniądze przeznaczone na wakacje, opieka lekarska w miarę dobra chociaż w PL bardziej dbają o kobietę w ciąży, no ale tutaj za nic nie musimy płacić, nawet za znieczulenie zewnątrzoponowe, poród rodzinny czy inne rzeczy, które w PL traktowane są jak "zbędny luksus" i trzeba niemało zapłacić żeby je dostać...; poza tym nikt nie siedzi w pracy do godziny 20, ludzie kończą pracę około 15-16, słyszałam że jest ograniczenie co do ilości wyrabianych nadgodzin bo zmęczony pracownik to pracownik nieefektyny.

Niestety Norwegia jest krajem bardzo drogim, podatki są bardzo wysokie. Zarabiamy kupe kasy, ale to jest kupa kasy z polskim myśleniem o kasie. Pewnie że w PL za te pieniądze żylibyśmy jak VIPy. Tutaj z dwóch pensji starcza nam a normalne życie, spłatę kredytu mieszkaniowego i samochodowego, opłaty. Na razie nie da się nawet nic odłożyć...

Jeśli chodzi o sprawy towarzyskie to nie zyje mi się tutaj dobrze. Nie mogę przyzwyczaić się do mentalności Norwegów. Jestem zbyt naiwna, za dobra chyba. W PL miałam przyjaciół, ktorym moglam ufac i ktorzy mogli ufać mi, normalna sprawa, pomaganie sobie w potrzebie, dzielenie radości i smutkow. Byłam w szoku obserwując "przyjaciół" mojego męża. Odzywaja się, gdy czegoś potrzebują. Przez jakis czas mąz był w psychicznym dołku, a ulubionym zajęciem jego przyjaciół było dobijanie go i obserwowanie, jak sprawiają mu przykrość. Cieszą sie z niepowodzeń, zazdroszczą sukcesów. Bardzo długo starali się nas skłócić, bo w sumie Mój jest jedynym z całego towarzystwa, który żyje w związku, spodziewa się dziecka i jest szczęśliwy. A to są ludzie 30letni! Ich życie to picie w weekendy i praca cały tydzień, z oczekiwaniem weekendu, a w weekend znowu picie do nieprzytomności.
Także jestem tutaj bardzo samotna, nie szukam koleżanek ani kolegów, bo nie ufam Norwegom. Jedyne ciepłe stosunki utrzymuję z dziewczynami z kursu norweskiego dla dorosłych - oczywiście wszystkie spoza Norwegii przyjechały. I są to mile, fajne dziewczyny, z którymi można porozmawiać, posmiać się a nawet zaufać i wygadać się czasami. No i internet to mój kontakt ze światem, spędzam godziny rozmawiając z rodzina i przyjaciółmi. Zanim sie podłączylismy byłam naprawde w dołku, bo ile można byc w domu tylko z mężem, bez żadnego towarzystwa innego? Zwlaszcza że w PL miałam dużą grupę znajomych i nie jestem odludkiem.

Ufff... no to się wypowiedzialam jak mi się zyje w Norge :) Nie zasnęłyście?? :-D

Awatar użytkownika
ewelinatroll
Miłośniczka Beauty
Miłośniczka Beauty
Posty: 719
Rejestracja: 25 paź 2007, 19:36

Post autor: ewelinatroll » 17 lis 2007, 20:28

wiecie ,tu w niemczech tez podobnie...
przyjaciele odzywaja sie ,gdy czegos potrzebuja.w ogole musisz uzgadniac z nimi terminy,w ktorych mozecie sie spotkac,nie ma takiej spontanicznosci jak w polsce.moj facet ma juz ponad 30 i obserwujac jego znajomych w podobnym wieku,ktorzy sa juz w malzenstwach czy stalych zwiazkach to po prostu brak mi slow...
te rozdzielne konta,zona placaca za siebie w restauracji,maz za siebie...i do tego ta falszywosc niemiecka...wszyscy sa tak przesadnie mili i usmiechnieci a wglebi duszy zycza Ci jak najgorzej.
ludzie zyja od piatku do piatku,byleby sie porzadnie nachlac i "cos przeleciec"...
ostatnio rozpadl sie zwiazek kumpla mojego faceta.wiecie dlaczego?jego dziewczyna nie chciala placic wiekszej czesci czynszu,choc wiecej zarabiala.on poczul sie taki wykorzystany przez nia finansowo...no comment
Doktor Kasprzyk Powiekszenie 27 luty 2013
Silimed Maximum XH 485
Wyjsciowka http://beautywpolsce.com/forum/viewtopi ... 45#p756845" onclick="window.open(this.href);return false;
6- dniowe http://beautywpolsce.com/forum/viewtopi ... &start=610" onclick="window.open(this.href);return false;

Awatar użytkownika
agga
Bywalec Beauty
Bywalec Beauty
Posty: 67
Rejestracja: 23 paź 2007, 14:09
Lokalizacja: Norwegia
Kontakt:

Post autor: agga » 19 lis 2007, 17:14

ewelinatroll pisze:moj facet ma juz ponad 30 i obserwujac jego znajomych w podobnym wieku,ktorzy sa juz w malzenstwach czy stalych zwiazkach to po prostu brak mi slow...
Spośród wszystkich znajomych mojego męża tylko on jeden jest w stałym związku. A są to ludzie w okolicach 30. Plus/minus. W każdy weekend zalewają się do nieprzytomności i rzygając do kibla zastanawiają się, czemu są samotni. Tak jak piszesz, byle sie nachlać i coś przelecieć. Zarówno faceci jak dziewczyny. Wśród znajomych pary nie są w stanie wytrzymać presji, jaką jest oczekiwanie i przyjście na świat dziecka. W towarzystwie mamy kilku weekendowych tatusiów, czyli co 2 weekend spędzają z dzieckiem. Jest dużo samotnych matek. Inną parą kaloszy jest to, że samotne macierzyństwo to sposób na życie niektórych dziewczyn. Szukają w miarę ustawionego kandydata na tatusia, seksik bez zabezpieczenia, dzidziuś - chłopak płaci spore alimenty, poza tym laska dostaje mieszkanie, kasę od państwa. Znajomy teraz się żeni z panną, która ma 3 dzieci, każde z kim innym. I nie musi pracować.

Magdali
Aktywna Beauty
Aktywna Beauty
Posty: 312
Rejestracja: 15 maja 2007, 12:24

Post autor: Magdali » 19 lis 2007, 20:30

ewelinatroll pisze:tu w niemczech tez podobnie...
przyjaciele odzywaja sie ,gdy czegos potrzebuja.w ogole musisz uzgadniac z nimi terminy,w ktorych mozecie sie spotkac,nie ma takiej spontanicznosci jak w polsce
hmmm, właściwie i w Polsce ta spontaniczność też już się skończyła - co jest praktycznie na każdym kroku odczuwalne...Pamiętam, że kiedy przeprowadziłam się do Niemiec to byłam tak oburzona ustalaniem takich właśnie terminów - a teraz ...nie sądzę żebym się "zniemczyła" - ale takie zaklepywanie terminów ma swoje dobre strony..nie jadę na wariata, bo mogę kogoś nie zastać i muszę powiedzieć, że sama nie cierpię takich niezapowiedzianych wizyt...(a może już całkowicie zestarzałam :( )
ewelinatroll pisze:...i do tego ta falszywosc niemiecka...wszyscy sa tak przesadnie mili i usmiechnieci a wglebi duszy zycza Ci jak najgorzej.
- a tu Ci przyznam jak najbardziej rację...nie wiem czy to typowo niemieckie, ale ta wstrętna zawiść...mnie też dobija :evil: - a najbardziej kiedy to Niemki (te oczywiście grube, tłuste i siedzące w domu) cały dzień spędzają na główkowaniu skąd człowieka na coś stać (no oczywiście człowieka jak człowieka, ale do tego jeszcze Polkę :badgrin: )...Ostatnio stwierdziłam, że jak zakupię następne meble, to chyba je po nocy będę wlekła do domu, bo inaczej cała ulica o tym trąbi...no i to ja się zastanawiam, czy oni nie mają nic innnego do roboty??? i dlaczego mnie to nie interesuje, co inni robią...a może to JA jestem nienormalna???

Cóż na swoje pocieszenie dodam, że tylko z mężem jakoś miałam farta - Niemiec (bez typowego charakteru niemieckiego) - jakoś go przykładowo ta sławna niemiecka oszczędność nie dopadła. Nie mogę też potwierdzić, że jakoś na "pół" się rozliczamy...Co prawda mamy dwa konta - wspólne (na które wpływają pieniążki mojego męża" no i moje konto firmowe...ale ja korzystam ze wspólnego, a firmowe jest na podatki...
http://tickers.TickerFactory.com/ezt/d/ ... /event.png

23.04.07 - 395 cc anatom., dr Skupin

ODPOWIEDZ

Wróć do „Emocje - pierwotne i wtorne”