ja toleranji i szacunku do drugiego człowieka i ciepła nauczyłam się od moich przyjaciół w liceum, od mojej przyjaciółki, jako mały brzdąc byłam podobno nieznośna, i biłam brata
zazdrościłam, że inne dziecko ma lalke barbi a ja nie, ale to nie znaczyło, ze takim bede człowiekm jak dorosne, moja mama mne za to wszystko nie znosiła, nie mowiac o tym ze sama powieliła problem, bo tez miała taką mamę i sama dla niej była zła
mogę powiedziec tak
-
historia lubi się powtarzać (moja mama miała złe relacje ze swoją mamą i przeniosła to do swojego domu później czyli na mnie)
- a zdrugiej strony
nic dwa razy się nie zdarza i tak jest w moim przypadku, bo nie szukam dalej zwady z moją mamą, poprostu odpuszczam sobie, nie pyskuje, ewentualnie delikatnie bronie swojego zdania, pomomio ze sprawia mi ból, gdy nie ma racji a sie wscieka
i czasami oddzywają sie we mnie instynkty macierzyńkie a chciałabym mieć córeczkę, wieć tym razem historia się nie powtórzy mimo, że zostałam wychowana w domu gdzie czułam sie nie chcianą córką mamy.
Jestem zupełnie innym człowiekiem niż ona i wydaje mi sie że ją to denerwuje, że niby jestem lepsza, ale co mi po tym jeśli nie ma sie oparcia w matce
dlatego niech życie się toczy, wole sie nie zamartwiać (choć czasami płaczę- ale to tylko mnie uspokaja wyładowauje emocje i pomaga dalej żyć)
Malowanka, mówisz, że wychowałaś sie w surowym domu bez miłosci. Uwierz mi jest jedna osoba na tym świecie, której tak jak ciebie nikt nie przytulał i nie uczył kochać i wyrażać uczucia, ja mimo, że w moim domu nie mówiło się kocham cię córciu, synku, mamo, tato... to nauczyłam się tego sama, chciałam tego i nauczyłam tez własnie ta osobę, pokazałam co to jest miłosc i zostało to odwzajemnione
a szczęsliwy jest ten kto jest kochany i potrafi kochać, dlatego życzę ci duuuzo MIŁOŚCI