Ola, spokojnie, przeciez sie wyprowadzasz niebawem
Tyle dasz chyba rade wytrzymac
Co do sasiadek, to mnie wczoraj jedna tez wkurzyla.
Poniewaz mnieszkamy na osiedlu zamknietym obowiazuja tu pewne reguly. Dotycza one utrzymania porzadku, wiec dla mnie akurat to zaden problem.
Na 2 pietrze mamy spory ogrod, taki dla mieszkancow.
Poniewaz poza blokiem nie ma wiele trawy gdyz sa same sklepy,CH itp to wychodzimy ze swoimi pieskami wlasnie do tego ogrodu. Roznica miedzy ludzmi polega jednak na tym,ze jedni sprzataja kupy pupilow,a inni nie.
No i wlasnie wczoraj jedna Polka wyszla na dwor ze swoim amstaffem. Zarzadca bloku zauwazyl,ze pies sra na srodku ogrodka a ona zamiast to sprzatnac to bierze go i cisnie do domu.
Zaraz ja zaczal wolac i mowi,ze ma to sprzatnac, a ta na niego z japa,ze ona tego nie bedzie zbierac
Powiedzial jej,ze wszyscy mieszkancy sprzataja po swoich zwierzakach i ze ja to tez obowiazuje.
Ona oczywiscie zamiast wyjac glupi worek czy chusteczke to wolala sie z nim klocic.
Okno mialam uchylone to i cala rozmowe slyszalam. Darla sie na niego jak nie wiem, a przeciez facet mial racje.
Skonczylo sie na tym,ze cos tam jej pogrozil,ze jakies pismo dostanie.
Bardzo mnie to zdenerwowalo, bo wiem jacy sa Irce- zaraz walna tabliczke z przekreslonym pieskiem i bedzie problem bo na 3x dzienne siku trzeba bedzie biegac nie wiadomo dokad (bo wszedzie asfalt)
Park jest jakie 15min drogi, a przeciez wieczorem czy o 6 rano tam nie pojde
Nie rozumiem dlaczego ludzie sami sobie robia pod gorke, skoro ktos sie decyduje na psa to niech bierze pod uwage,ze to tez musi sie zalatwic i nalezy sprzatnac