ROZWÓD - jak to przeżyć....?

gniew, miłość, nadzieja, nienawiść, nuda, obrzydzenie, przyjaźń, radość, smutek, strach, szczęście, tęsknota, współczucie, wstręt, wstyd, zazdrość, złość

Moderator: Zespół I

Awatar użytkownika
ruta25
Miłośniczka Beauty
Miłośniczka Beauty
Posty: 1140
Rejestracja: 14 cze 2005, 14:14
Lokalizacja: Bydgoszcz

ROZWÓD - jak to przeżyć....?

Post autor: ruta25 » 28 sty 2006, 18:38

Od jakiegoś czasu zastanawiałam się czy napisać o tych bardzo osobistych i bolesnych sprawach...Niestety moje małżeństwo się nie udało..nie ma czego ratować, z wielu powodów... Proszę o rady te z Was, które mają tę traumę za sobą...Jak się nie dać, jak zacząć życie od nowa..gdy brak nadzieji na wszystko..gdy brak juz sił na bezsensowny płacz...gdy ma się najkochańsze na świecie dziecko....

Awatar użytkownika
Kamila
Przyjaciel Beauty
Przyjaciel Beauty
Posty: 4947
Rejestracja: 11 sty 2005, 15:57
Lokalizacja: Toruń
Kontakt:

Post autor: Kamila » 28 sty 2006, 18:50

ruta25, przykro mi, ale ja ci nie pomoge, choc bylam rozwodka :? Chociazby z jednego powodu - ja chcialam tego rozwodu oraz ja zlozylam pozew, nie mialam z tym faktem zadnych trudnych i bolesnych przejsc :roll: :)
"Czerp z innych, ale nie kopiuj ich. Bądź sobą." Michel Quoist
"Uroda ciała, kondycja umysłu i ducha – to elementy wzajemnie sie przenikajace – wewnetrzna rownowaga zapewnia piekno, zdrowie i spokoj".
W każdym przypadku człowiek ponosi konsekwencje własnych wyborow.

Samanthii
TOP Beauty
TOP Beauty
Posty: 4018
Rejestracja: 23 sty 2005, 15:03

Post autor: Samanthii » 28 sty 2006, 19:02

Bardzo trudny temat-wspolczuje Ruta :( i nic wiecej nie napisze,bo jestem teraz z mezem i nie planuje rozwodu...

Czasami jest ciezko i nie wykluczam,iz moze nadejsc koniec... :? ...narazie jest jak jest i nie chce tego zmieniac.http://www.beautywpolsce.com/forum/imag ... 48Bolt.gif

Awatar użytkownika
shilo
Miłośniczka Beauty
Miłośniczka Beauty
Posty: 1175
Rejestracja: 31 lip 2005, 21:35
Lokalizacja: warszawa
Kontakt:

Post autor: shilo » 28 sty 2006, 19:32

Ruta bardzo wspolczuje ! Ja przezylam takie rozstanie i choc nie mialam obraczki na palcu to po 7 latach zwiazku czulam sie jak typowa zona. Nie mielismy dzieci. W twoim przypadku musisz byc dzielna bo masz dla kogo zyc, dziecko potrzebuje matki, nie moze widziec twojego cierpienia i rozpaczy. Dasz sobie rade!!! Nie zamykaj sie w sobie, rozwod to nie wstyd i lepiej sie rozstac niz trwac w nieszczesliwym zwiazku! Gdzies napewno czeka mna ciebie ten wlasciwy facet! Trzymaj sie cieplutko!!!!
24.08.2005 nos i usta u dr. Sankowskiego
9.01.2006 korekta noska i ust u dr. Bromy

Awatar użytkownika
AnitaS
Rozmowna Beauty
Rozmowna Beauty
Posty: 431
Rejestracja: 28 lis 2005, 17:12
Kontakt:

Post autor: AnitaS » 28 sty 2006, 19:40

ruta, sama wychowuje 8 letniego synka, z jego ojcem mi nie wyszlo. Poradzisz sobie, samotnośc nie oznacza cierpienie, pomysl o wolności, o sobie o dziecku, wszystko jeszcze przed nami.
23.01.06. - 325cc, okr±g³e hp, Mentor, pod miêsieñ, dr A.Broma.

Awatar użytkownika
lynn25
Bywalec Beauty
Bywalec Beauty
Posty: 148
Rejestracja: 30 sie 2005, 23:02
Lokalizacja: katowice

Post autor: lynn25 » 28 sty 2006, 19:53

Ruta bardzo mi przykro również...
Nie udzielam się zbyt często na forum,ale przeszłam rozwód...
Od 21.XII.2005 roku jestem rozwódką.
Wcześniej przez pół roku byliśmy w separacji.
Nie mieliśmy dziecka.Nasze małżeństwo trwało niespełna 3 lata.Kochałam eks-męża nad życie,i choć nigdy nie było różowo,wiem,że ja ze swojej strony zrobiłam wszystko,zeby to małżeństwo uratować.Były chwilowe separacje...wizyty u psychoterapeuty...ingerenacje rodziny i przyjaciól...setki godzin rozmów...błagań z mojej strony i nic!!! "Do tanga trzeba dwojga" a mój mąż nie chciał uratować naszego związku.
Winił mnie za jego rozpad,podkreślając jaki On był biedny.A prawda była taka,ze miał inną kobiete,z którą jest obecnie i dlatego odrzucał wszelkie możliwości naprawy naszego małżeństwa...po prostu nie chciał.
Przeżyłam to strasznie...trauma!!!!!!!!
Pomogli mi przyjaciele i rodzina.
Gdy nie miałam już siły płakać i użalać się nad sobą,gdy brakło łez...wzięłam się w garść, zmieniłam pracę, swoje podejście do życia i siebie...
Miałam już dość czekania,aż on znudzi się obecną zdobyczą i wróci...miałam dość czekania czy w ogóle wróci...
W końcu pozew złożyłam ja. Rozwód dostaliśmy szybko i bezproblemowo.

A ja teraz odżyłam. Mam przyjaciół i pracę. Nie jestem juz wiecznie umęczoną i udręczoną kobietą.
Myslę,że tak chyba musiało być...
A "co nas nie zabije to nas wzmocni"

trzymam kciuki za Ciebię ruta...
Wiem,że to trudne i niemiłe przeżycie,ale czasami to chyba najlepsze wyjście,gdy te wszystkie inne zawodzą...

Awatar użytkownika
Tatiana
Przyjaciel Beauty
Przyjaciel Beauty
Posty: 1211
Rejestracja: 07 lut 2005, 15:24

Post autor: Tatiana » 28 sty 2006, 20:02

Ruta, ja tez jestem od dwoch lat po rozwodzie , ale moje malzenstwo skonczylo sie bardzo dawno temu...( nie zluje)
mam syna, dla ktorego warto bylo wziac sie w garsc i nie poddac. teraz ulozylam sobie zycie na nowo. Znalazlam najwspanialszego czlowieka na swiecie. jest nam cudownie i za zadne skarby swiata nie chcialabym cofnac czasu.
Chociaz na poczatku, kiedy moje malzenstwo rozpadalo sie, wiele nocy przeplakalam i zadawalam sobie pytanie dlaczego akurat mnie to spotkalo. Pozniej bylo juz lzej, zaczelam zyc na szybszych obrotach i staralam sie nie myslec o tym co bylo. Powiem Ci tylko jedno: WSZYSTKO MOZNA PRZEZYC, UWIERZ MI....

Awatar użytkownika
szpaczek
Przyjaciel Beauty
Przyjaciel Beauty
Posty: 2410
Rejestracja: 12 gru 2005, 19:50

Post autor: szpaczek » 28 sty 2006, 20:15

Ubieglas mnie w zalozeniu tego tematu.Wlasnie jestem (jakie wlasnie od ponad 2 lat) w temacie.U mnie dokladnie odwrotnie to ja mialam dosyc mojego meza nieudacznika, winiacego mnie za wszystkie nieszczescia tego swiata, i odeszlam 2.5 roku temu.Niestety zrobilam to zbyt pozno ze zwyklego tchorzostwa (bo kto zechce kobiete z dzieckiem, lepiej trzymac sie tego co jest)i przez to teraz mam niezly problem bo eks paskudne chce rozwodu z mojej winy(odeszlam bo mialam "alternatywe")nie moge sie zgodzic jednak na takie rozwiazanie bo on nie pracuje i pacowal nie bedzie(to zbyt meczace dla niego) a ja chce wreszcie otworzyc swoj gabinet i nie moge bo pan leniuch lape na kasie polozy jezeli bedzie orzeczona moja wina(moze sie ubiegac o alimenty bo teoretycznie jego sytuacja materialna pogorszyla sie po rozwodzie)Mam juz tego dosyc i nie wiem co mam robic.

Awatar użytkownika
megi
Uzależniona Beauty
Uzależniona Beauty
Posty: 1216
Rejestracja: 28 sty 2005, 21:42
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: megi » 28 sty 2006, 20:42

lynn25 pisze:Ruta bardzo mi przykro również...
Nie udzielam się zbyt często na forum,ale przeszłam rozwód...
Od 21.XII.2005 roku jestem rozwódką.
Wcześniej przez pół roku byliśmy w separacji.
Nie mieliśmy dziecka.Nasze małżeństwo trwało niespełna 3 lata.Kochałam eks-męża nad życie,i choć nigdy nie było różowo,wiem,że ja ze swojej strony zrobiłam wszystko,zeby to małżeństwo uratować.Były chwilowe separacje...wizyty u psychoterapeuty...ingerenacje rodziny i przyjaciól...setki godzin rozmów...błagań z mojej strony i nic!!! "Do tanga trzeba dwojga" a mój mąż nie chciał uratować naszego związku.
Winił mnie za jego rozpad,podkreślając jaki On był biedny.A prawda była taka,ze miał inną kobiete,z którą jest obecnie i dlatego odrzucał wszelkie możliwości naprawy naszego małżeństwa...po prostu nie chciał.
Przeżyłam to strasznie...trauma!!!!!!!!
Pomogli mi przyjaciele i rodzina.
Gdy nie miałam już siły płakać i użalać się nad sobą,gdy brakło łez...wzięłam się w garść, zmieniłam pracę, swoje podejście do życia i siebie...
Miałam już dość czekania,aż on znudzi się obecną zdobyczą i wróci...miałam dość czekania czy w ogóle wróci...
W końcu pozew złożyłam ja. Rozwód dostaliśmy szybko i bezproblemowo.

A ja teraz odżyłam. Mam przyjaciół i pracę. Nie jestem juz wiecznie umęczoną i udręczoną kobietą.
Myslę,że tak chyba musiało być...
A "co nas nie zabije to nas wzmocni"

trzymam kciuki za Ciebię ruta...
Wiem,że to trudne i niemiłe przeżycie,ale czasami to chyba najlepsze wyjście,gdy te wszystkie inne zawodzą...
Lynn 25,

bardzo współczuję i podziwiam Ciebie
przed http://beautywpolsce.com/forum/viewtopi ... &start=530" onclick="window.open(this.href);return false;

1 dzień po - dr Kasprzyk, 06.06.2013 anatomiczne Silmed Natural - 410XH
http://beautywpolsce.com/forum/viewtopi ... &start=380" onclick="window.open(this.href);return false;

7 miesięcy http://beautywpolsce.com/forum/viewtopi ... 72#p809172" onclick="window.open(this.href);return false;

Awatar użytkownika
lynn25
Bywalec Beauty
Bywalec Beauty
Posty: 148
Rejestracja: 30 sie 2005, 23:02
Lokalizacja: katowice

Post autor: lynn25 » 28 sty 2006, 20:43

dzięki Megi :)
Aż mi lżej i lepiej jak się Wam poużalałam troszkę...

ODPOWIEDZ

Wróć do „Emocje - pierwotne i wtorne”