Savanna, wzrusza mnie do łez widok staruszków pałaszujących bułki, zupki... Jest w tym coś dziwnego, wiele razy zastanawialam się dlaczego mnie to tak porusza i nie wiem.
Krzywda zwierząt to coś co mnie doprowadza do szału!!! Wsciekam się przez łzy. Nie znoszę zoo. Tej zimy wybrałam się z moim małym bratem i bardzo tego żałuje. Poryczałam się przy żyrafach i słoniu, opieprzyłam ludzi, którzy się nimi zajmowali. Kto to widział, nie wiem jak u Was, ale w moim mieście, na zimę, te zwierzaki są zmykane w mikroskopijnych boxach. Słoń stał wśród obsranych ścian, smród niemożliwy, u żyraf to samo. Zwierzaki zupełnie autystyczne, zyrafy w tej swojej klatce, która pozwalala im na dwa kroki w przód i dwa w bok, łaziły bez celu. Straszny widok...
Zwierzęta to temat rzeka... ciężki mają los. Pracowałam kiedyś w schronisku i po tym doświadczeniu z wielką radością zlikwidowałabym ten przybytek.
Wzruszają mnie też sukcesy innych ludzi, kiedy komuś spełniają się marzenia, wygrywa coś, coś mu się udaje. No i filmy, nałogowo płaczę w kinie w filharmonii i operze. Czasem ryczę już wtedy kiedy muzycy stroją instrumenty czy na czołówce filmu. Kiedy to jest wyczekany film, czy spektakl płaczę z radości, że w końcu jestem, że zobaczę, że dotykam czegoś pięknego