Moderator: Zespół I
magda1600 pisze:Kiedy pierwszy raz ogladalam '' Dzien swira'' plakalam i smialam sie...z siebie... Zawsze przed wyjsciem z domu i przed polozeniem sie spac, sprawdzam gaz. Odliczam wszystkie kurki do trzech, a potem do dziewieciu( czyli 3 x 3). Nastepnie boiler i wszystkie czujki( np.diody od gniazdek el., tez po 3 albo 3x3). Najgorsze jest sprawdzanie oddechu mojego dziecka( to tylko na noc, na szczescie), oczywiscie najpierw do 3, przy czym kazdy oddech musi byc pelny i rowny, jesli nie jest licze od nowa i tak zazwyczaj schodzi pare minutek, na koniec jeszcze jeden oddech dla pewnosci i uciekam szybko- zeby nie liczyc od poczatku...az wstyd mi o tym pisac, ale coz, niektorzy tak maja. Przy gazie nikt nie moze mi przeszkodzic, zabawa w liczenie od poczatku...Jak juz wyjde z domu, to trzeba jeszcze zamknac drzwi. klucz ruszam do konca zamka 3 razy( raczej do 9 nie licze, bo nie chce wyjsc na pomylenca przed sasiadami- strasznie echo sie niesie- ale szarpie za klamke, oczywiscie do 3.
Kiedys kolezanka zadzwonila do mnie na plotki i zaczela nasmiewac sie nowej sasiadki, ktora ponoc kilka razy silowala sie z drzwiami, a ja na to, ze wcale to nie smieszne, bo ja tez tak robie...strasznie to stresujace...
Pamietam jak kilka lat temu wrocilam z pracy, mialam wysoka goraczke...poplakalam sie w kuchni nad kuchenka, bo nie moglam doliczyc do tych 9...Stalam ledwo na nogach i tak liczylam...Wreszcie zadzwonilam po tate, zeby przyszedl do mnie i sprawdzil czy cos nie uchodzi...Nic smiesznego...
W pracy wszystkie papiery musze skladac, jak wychodze dom domu. Nastepnego dnia znow wszystko rozkladam, kazdy papier, klawiatura,kabelek, dlugopis, podkladka na kubek, ma swoje miejsce. Nawet moj notes ukladam pod odpowiednim katem, zawsze na kartce z alfabetem fonetycznym, chociaz go w sumie nie uzywam...