Post
autor: Eddieve » 10 sty 2006, 00:29
Dawno się aż tak nie uśmiałam! :lol: Normalnie, Ally McBeal czy Bridget Jones chowają się przy Was! Kilka moich dziwactw do listy:
- pamietacie obsesyjnego na punkcie porządku męża w "Sypiając z wrogiem" ( żonę grała Julia Roberts )? Tak samo jak on muszę mieć w łazience równiutko porozwieszane ręczniki, od największych do najmniejszych, i koniecznie jednokolorowe, zero wzorków. W kuchni, tak samo, pudełka, słoiczki czy puszki muszą być poukładane względem wielkości, i wyrównane do krawedzi ( w jednym szeregu ). Oj, potencjalny mąż, oszaleje kiedyś przy mnie.
- gdy mieszkałam jeszcze w akademiku, a przyjmowałam ludzi na korki ( zawsze do mnie przychodzili, ja do nich nie ), musiałam przed taką wizytą zakładać buty, bo wydawało mi się, że to podwyższy mój autorytet w ich oczach. No i zakazywałam zdejmowania gościom butów, choćby nie wiem, jaka chlapa akurat była.
- zawsze mam w torbie szczotkę i pastę do zebów; w knajpie w ciagu np. 4 h wychodzę myć zęby conajmniej 3 razy. W pracy nigdy nie jem, choćbym musiała tam spędzić 10 h. A po kawie pędzę, oczywiście, myć zęby, nawet w czasie lekcji potrafie wyjść na 2 min. na ekspresowe mycie.
- w torbie, poza tym, zawsze noszę pilniczek do paznokci, scyzoryk i gaz. Scyzoryk, bo a nóż trzeba będzie coś przeciąć, odpruć nitkę itp, a gaz na potencjalnych, odpukać, bandziorów.
- w solarium, zanim się położę na łóżku, wycieram je dokładnie, nawet jak widzę, że pani właśnie je zdezynfekowała. A jeśli na łóżku, na które chcę wejść, był przed mną jakiś facet, to nie wejdę. Odpuszczam kolejkę, i czekam na babeczkę, albo wybieram inne. Raz poszłam po facecie...no ale ten akurat był przystojny,cchociaż to i tak lekki dyskomfort, bo mam wrażenie, że faceci zawsze zostawiają tam po sobie jakiś taki intensywny zapach...
- w knajpie nigdy nie kupię, ani nie przyjmę, drinka. Raz się strułam niemiłosiernie, i od tamtej pory nigdy. Piwko, nawet czysta wódeczka, ale bez soku do zapicia, bo to do soku najbardziej się wtedy zraziłam.
- kiedyś, gdy dostawałam jeszcze listy w kopercie, zanim otworzyłam i przeczytałam po powrocie do domu, musiałam najpierw dokładnie posprzatać, zrobić sobie kawę, włączyć muzyczkę, i dopiero wtedy zabierałam się do czytania. Zawsze na siedząco, na kanapie, z kolanami pod brodą. Pozycja do celebrowania. Bo ja tak listy uwielbiałam!
- nigdy w trakcie posiłku nie popijam, choćby nie wiem jak suche miało byc to, co akurat jem.
- muszę mieć zawsze wodę do picia przy łóżku. Budzę się często w nocy, bo chodzę do toalety, a jak wracam, to musowo parę łyków...no i za jakiś czas znów do toalety. Dużo piję.
- nie znoszę rozmawiać przez tel.! Parę dobrze zapowiadającyc się znajomości już mi przez to poszlo się...bo nie mogli tego zaakceptować, że nie chcę rozmawiać. Mówiłam, że rozmowy wyłącznie face to face, a do wymiany informacji jest sms. Wyjątek stanowi(ł) jeden ktoś, no ale to była big love...
Do listy cudaków jeszcze coś dopiszę...