Oj dziewczyny nie macie racji
,ja wiem ze mozna miec uraz,ale mysle sobie,ze wlasciwie nigdy nie lubilyscie tych zwierzat wczesniej zanim mialyscie z nimi blizszy kontakt.Do koni trzeba miec podejscie to fakt,ale tym podejsciem jest wlasnie okazanie im troche serca no i nie mozna trzesc portkami zanim sie wsiadzie,to tak jak pies jak wyczuje,ze sie boisz to ugryzie....proste :) A co do dzieci i koni to nie wiem czy wiecie,ilu dzieciom z porazaeniem mozgowym badz chorym na autetyzm pomogla wlasnie terapia,ktora polega na kontakcie z tymi zwierzetami.Mialam okazje zobaczyc jak wyglada taka terapia i ze lzami wzruszenia obserwowalam jak te zwierzeta znosily z wielka cierpliwoscia i spokojem kazde pociagniecie,uszczypniecie,piski i ten "caly szum"jaki robily te chore dzieci podczas tych zajec,rozmawialam tez z rodzicami,ktorzy z poczatku byli sceptycznie nastawieni,teraz niewyobrazaja sobie zeby mogli zabronic dziecku tego kontaktu.Ja podczas jazdy na nartach 4 lata temu przewrocilam sie tak niefortunnie,ze zlamalam noge w dwoch miejscach a mimo to raz do roku zawsze jade "na narty" i nie straszny mi zaden stok