Witam Wszystkich serdecznie,
Dawno tu nie zaglądałam (od lat :) ) Dzisiaj z sentymentem przeglądałam moje ulubione forum :)
Natknęłam się na temat dot. pomocy i już zrobiłam tam wpis ale pomyślałam, że założę jednak osobny wątek - bo tak bardzo mi zależy aby stało się to widoczne dla wielu osób...
Jeśli zechcesz poświęcić parę minut - przeczytaj to co poniżej. Może tymi kilkoma minutami uwagi uratujesz ludzkie życie
Jedno życie... jednak "Kto ratuje jedno życie, ratuje cały świat"
Chodzi o pomoc dla mojej koleżanki Karoliny...
Karolina ma 30 lat, rok temu zdiagnozowano u niej guza mózgu - niestety nieoperacyjnego. I tak chodziła z tym do czasu gdy nie zaczął rosnąć. Teraz się okazuje, że nawet drugiej biopsji nie zrobią bo może przez to umrzeć i nie wiadomo czy ten sqrczybyk nie osiągnął już IV stopnia złośliwości (dawniej zdiagnozowano II stopień).
Generalnie sytuacja jest coraz bardziej dramatyczna i czasu niestety coraz mniej... Teraz czeka na radioterapię ale szans na wyleczenie nie ma żadnych przy chemiach i radio. Jedyną sensowną alternatywą wydaje się być terapia genowa w USA. Ale to ogromny koszt. Od wielu miesięcy zbieramy dla niej pieniądze ale nadal ich brakuje
Już nawet nie chodzi o uzbieranie pełnej kwoty teraz ale tyle by mogła tam w ogóle jechać.
Jeśli zechcecie zerknąć na jej bloga - podaję link:
http://kalusia82.blogspot.it/" onclick="window.open(this.href);return false;
Strona pomocy na facebooku:
http://www.facebook.com/PomocDlaKaliKarolinaDzienniak" onclick="window.open(this.href);return false;
A tu krótki filmik z tv lokalnej:
http://www.tvs.pl/40017,bede_kiedys_zdr ... oliny.html" onclick="window.open(this.href);return false;
Proszę, jeśli możecie wesprzyjcie jakkolwiek... Każda pomoc się liczy. Staramy się robić jakieś akcje ze skupem komórek albo wystawianiem na aukcje internetowe czegokolwiek co ktoś chce podarować. Nie wiem czy zdążymy cokolwiek uzbierać, czy ta dziewczyna zdąży gdziekolwiek pojechać... ale jeśli wiele ludzi zrobi małą rzecz to możliwe będzie dokonanie wielkich rzeczy. Nie mam już pomysłów gdzie te apele zamieścić... Wiadomo, że jak człowiek się spotyka z jakąś akcją charytatywną to czasami nawet nie chce tego czytać z lęku o siebie, z lęku przed konfrontacją z tematyką chorób. Ale jeśli choć raz pomyślimy, że naprawdę na tym świecie może jednak jest jakaś energia, coś ponad naszą codziennością, coś co sprawia że pomagając komuś zmieniamy nie tylko czyjś los ale może też nasz własny. Kiedyś doświadczyłam wsparcia obcych ludzi (dowiedziałam się, że mam HCV i myślałam ze na to się umiera, wpadłam w panikę) i to było coś niesamowitego - w ludziach, w nas jest tyle dobra....
Pozdrawiam Was serdecznie!
Marta