wypadek samochodowy a...silikony

gniew, miłość, nadzieja, nienawiść, nuda, obrzydzenie, przyjaźń, radość, smutek, strach, szczęście, tęsknota, współczucie, wstręt, wstyd, zazdrość, złość

Moderator: Zespół I

Awatar użytkownika
viriel
Specjalista Beauty
Specjalista Beauty
Posty: 3618
Rejestracja: 08 lip 2005, 13:30
Kontakt:

Re: wypadek samochodowy a...silikony

Post autor: viriel » 05 sie 2010, 22:42

Spokojnie- umnie wszystko juz dobrze. Normalnie chodze, funkcjonuje.
Sa rozne zlamania kregoslupa- ja mialam szczescie ze rdzenia mi nie uszkodzilo.

Niestety cycki sa dla mnie teraz malym problemem, bo jedyne co mi bardzo teraz dokucza to okropny bol plecow- szczegolnie wieczorem po ciezkim dniu. A kazde dodatkowe obciazenie dla kregoslupa to dodatkowy bol niestety (doh

W kazdym razie uwazajcie na siebie dziewczyny- zlamany kregoslup rowna sie niewyobrazalny bol zaraz po wypadku (NIEWYOBRAZALNY nalezy rozumiec doslownie (triste ) oraz taki bardzo dokuczliwy do konca zycia...

Awatar użytkownika
nesia
Przyjaciel Beauty
Przyjaciel Beauty
Posty: 3812
Rejestracja: 29 gru 2006, 12:47

Re: wypadek samochodowy a...silikony

Post autor: nesia » 06 sie 2010, 08:42

viriel pisze:Spokojnie- umnie wszystko juz dobrze. Normalnie chodze, funkcjonuje.
...
Całe szczeście, bo złamanie kręgosłupa to od razu tak nie dobrze sie kojarzy....
Pozdrawiam
23.02.07 - ;)

Uroda to weksel honorowany na całym świecie za okazaniem.
Giacomo Casanova

Awatar użytkownika
viriel
Specjalista Beauty
Specjalista Beauty
Posty: 3618
Rejestracja: 08 lip 2005, 13:30
Kontakt:

Re: wypadek samochodowy a...silikony

Post autor: viriel » 10 sie 2010, 15:42

nesia pisze:
viriel pisze:Spokojnie- umnie wszystko juz dobrze. Normalnie chodze, funkcjonuje.
...
Całe szczeście, bo złamanie kręgosłupa to od razu tak nie dobrze sie kojarzy....
Pozdrawiam
Tak, to prawda- bardzo zle sie kojarzy. Ale złamania są różne- ja nie miałam uszkodzonego rdzenia tylko zmiażdżone trzony kręgów, tzw. złamanie kompensacyjne.

Najgorszy był pobyt w szpitalu, kiedy jeszcze nic nie było wiadomo. Musiałam leżeć całkowicie płasko, nie mogłam się ruszać i tylko co chwile, w prześwitach świadomości sprawdzałam czy mogę jeszcze ruszać palcami u stóp.

Jak mofrina przestawała działać to ból był taki którego z niczym nie da się porównać. Oddałoby się wszystko na świecie żeby go nie czuć...

Potem musiałam chodzić w takim gipsowym, a następnie metalowym gorsecie. Miał takie dwie części które opierały się na klatce piersiowej tuż powyżej piersi i wydaje mi się że działało to na nie spychająco w dół- coś jak bandaż po operacji piersi. I tak jak się tym cyckom teraz przyglądam to wydaje mi się że powędrowały nieco w dół, a były w dobrym miejscu (triste (triste (triste

ODPOWIEDZ

Wróć do „Emocje - pierwotne i wtorne”