Beata, moi tesciowie mieszkaja na polnocy francji, niedaleko granicy z belgia wiec moze tam takie zwyczaje panuja
a tak powaznie mowiac, to wszystko zalezy, babina ma racje mowiac, ze jezeli tylko maz pracuje, to jest to normalne, ze kobieta ugotuje obiad czy podstawi mu herbatke. Jak czesto mezowi podstawiam herbatke pod nos, ale czasami jak ja mam duzo do roboty i nie mam nawet czasu zeby sobie zrobic herbatki, to wtedy maz mi robi i podstawia pod nos
Maja, wlasnie mnie chodzilo o ten staroswieci podzial rol. Strasznie mi cos takiego dziala na nerwy
i nie sadze, zeby moj tesc nie umial sobie dobrac tego czy tamtego czy tez grzebal w szafie o 5 rano....on po prostu jest przekonany, ze tak ma byc i przede wszystkim tak mu jest wygodniej, ale glownie to wydaje mi sie, ze tak robia, bo tak sie robilo kiedys i nie zastanawiaja sie nad tym. to chyba jeszcze gorsze niz wygoda czy inne powody natury praktycznej...a moj maz to tego w ogole nie rozumie, bo zawsze sam sobie przygotowywal ubranie, a i sam tez mnie potrafi doradzic w kwestii ubioru
Lubka, masz racje, ze jezeli jest sie razem, to powinno sie tak rozlozyc obowiazki domowe, zeby nie bylo tak ze jedna osoba wszystko bedzie robic. Mi sie jeszcze przypomnialo, jak to bylo z rodzicami mojego bylego tym razem. Moj byly tesc,to tez zadnych obowiazkow w domu nie mial, do niczego sie nie wzial, a pracowali oboje z moja tesciowa wiec nie mozna powiedziec, ze ona miala wszystko robic, bo siedziala w domu. na dodatek ona pracowala na dosc wysokim stanowisku, miala duzo obowiazkow w pracy i nawet wiecej pracowala niz jej maz, a czasami opowiadala mi, ze jeszcze prace do domu przynosila. a jej maz oprocz swojej pracy zawodowej to nic nie robil, ani w ogole nie przyszlo mu do glowy, zeby cos pomoc. a ona po pracy musiala jeszcze zakupy robic(we francji konczy sie wieczorem prace o 18 tej), przygotowac kolacje, pozmywac po kolacji, na dodatek jeszcze dwojka dzieci byla wiec trzeba sie bylo tez nimi zajac, a potem jeszcze musiala czesto cos jeszcze przygotowywac do swojej pracy na drugi dzien i opowaidala, ze czesto kladla sie o 2 w nocy, a potem trzeba wstawac do pracy na 8 rano....a tamten po pracy to przyszedl, czekal az mu sie jedzenie podstawi pod nos, a po jedzeniu to sie rozlozyl na kanapie i telewizor ogladal...a ona mu nic nie mowila, bo chyba taka mentalnosc byla, ze tak ma byc i wszystkie kobiety tak robily...okropnosc
ja sobie przypominam jeszcze jak czasem bylismy zaproszeni na obiad i byli tez inni goscie, to niedosc, ze ona musiala oczywiscie wszystko przygotowac, to nikt nawet po jedzeniu nie ruszyl tylka, zeby talerze jej pomoc pozbierac tzn mowie o facetach, bo kobiety jej pomagaly zbierac ze stolu, a faceci siedzieli i sie tylko patrzyli, a przeciez juz mogli cos pomoc, szczegolnie jak im sie podstawilo pod nos jedzenie, to juz tyle mogl zrobic zeby ten pusty talerz odniesc....a te kobiety to sie uwijaly wokol nich jak jakies niewolnice...prznajmniej mnie sie to tak skojarzylo
tak jak jeszcze babina wspomniala, choroba tez moze przyjsc czasami i trzeba bedzie nawet tylek podetrzec i z tym sie zgodze, ale jezli ktos jest sprawny, to nie widze potrzeby, zeby miec jeszcze dodatkowa robote kolo niego. ja nawet wczesniej pisalam, ze takie cos to kojarzy mi sie z domem starcow i chyba wlasnie dlatego tak zle to odbieram