hmm mnie zastanawia jeden fakt -dlaczego flirtem określacie małe ''romansy'' w pracy .Flirt – zachowanie społeczne polegające zazwyczaj na prowadzeniu zalotnych rozmów i czynieniu kokieteryjnych gestów"[1].
Na flirt składają się specyficzne gesty, język, mowa ciała i pozy, niektóre z nich stanowią również część gry wstępnej. Pośród nich w zachodnich społeczeństwach znajdują się[potrzebne źródło]:
kontakt wzrokowy
okazjonalny dotyk
sygnały takie jak dotykanie swych włosów
przekazywanie i odbieranie liścików, wierszy, wybranych utworów muzycznych lub ich słów
droczenie się (tj. przyjacielskie drażnienie drugiej osoby)
mruganie oczyma.
Słowo flirt pochodzi od starofrancuskiego conter fleurette, co znaczy "(próbować) kusić" przez upuszczanie płatków kwiatów. Ale "conter fleurette" pojawia w języku francuskim dopiero w XVII wieku, a słowo flirt w j. angielskim jest już w XVI wieku
Ja natomiast zastanawiam się ile flirtu w pracy jest ok ?
np: w ten piątek byłam na imprezie słuzbowej , tanczyłam z kontrahentami jak na weselu , wśród nich był jeden fajny facet z którym pogodałam dlużą chwilę i wypiłam kilka drinków ,dla mnie to była fajna śmieszna zabawa nic poważnego ,do momentu aż moja szefowa wzięła mnie na bok i powiedziała mi że to jej ciacho i jak mogę jej go podrywać
zszokowała mnie bo nie miałam tego na celu , więc postanowiłam się pożegnać i poszłam do domu..( co śmieszniejsze , i ja i ona jesteśmy w stałych związkach , ja taki flirt traktuje jako dobrą zabawe do niczego nie prowadzącą ... widać niektórzy lubią nadinterpretować zachowania ludzi