Re: Czy któraś z Was mi da jakieś rady? Ja, on i seks.
: 04 sie 2009, 08:02
Sabrina rozbawiłaś mnie "ubierz spódnicę... wypnij tyłek.... i wiooo" - podoba mi się!!!
Wczoraj dostałam od niego maila, wkleję tu kawałek tego co napisał może zrozumiecie lepiej tą sytuację po przeczytaniu jego słów niż po moich wypocinach:
Nie chodzi o ilość bo to niczego nie gwarantuje. Nie mam natury wyczynowca, mnie wystarczy do szczęścia raz czy dwa razy w tygodniu, pod warunkiem, że następnego dnia rana na samo wspomnienie minionej nocy będę się uśmiechał w duchu i czuł radość. I nie trzeba do tego wcale wychodzić na klatkę schodową, przebierać się za pielęgniarkę czy uczennice. Nawet ta rurka i striptiz nie są konieczne do szczęścia. Owszem, jako urozmaicenie raz na jakiś czas można sobie pozwolić na takie „gierki” bo jest to coś fajnego, ale działa to tylko wtedy kiedy jest ozdobą udanego życia seksualnego. No i pod warunkiem, że wychodzi to w sposób naturalny, a nie dlatego że jedna strona robi coś z „poświecenia” dla drugiej. Nie jest to jednak coś co samo w sobie może zmienić nieudane życie erotyczne w udane. To tak jak przysłowiowa wisienka na torcie – jeśli tort będzie pyszny to wisienka pasuje idealnie i zaostrzy apetyt, a jeśli nawet spadła by z tortu to i tak tort będzie Ci smakował. Jeśli jednak położysz piękna wisienkę na kiepskim torcie to i tak niczego to nie zmieni, tort dalej będzie kiepski
Ważne jest to żeby czuć pożądanie i pociąg, żeby mieć ochotę na łóżko, podziw dla drugiej osoby i czerpać radość z obcowania ze sobą. Wtedy to działa jak magnes, który pcha w stronę tej drugiej osoby. To gwarantuje SATYSFAKCJĘ i to, że seks sprawia przyjemność nie tylko w łóżku ale także potem, na samo wspomnienie tego co było i co znów może być. Jeśli seks daje jakąś tam przyjemność przez kilka minut samego aktu to jest wart 100, może 200 zł. Ale jeśli człowiek z radością wraca myślami do chwil z ubiegłych nocy i cieszy się na sama myśl, że będzie mógł to przeżyć znowu to za każdym razem jest to warte 1 000 000 $ albo a może i więcej.
[/color]
ufff ale się namęczyłam przy zmianie koloru!
i co Wy na to?
Wczoraj dostałam od niego maila, wkleję tu kawałek tego co napisał może zrozumiecie lepiej tą sytuację po przeczytaniu jego słów niż po moich wypocinach:
Nie chodzi o ilość bo to niczego nie gwarantuje. Nie mam natury wyczynowca, mnie wystarczy do szczęścia raz czy dwa razy w tygodniu, pod warunkiem, że następnego dnia rana na samo wspomnienie minionej nocy będę się uśmiechał w duchu i czuł radość. I nie trzeba do tego wcale wychodzić na klatkę schodową, przebierać się za pielęgniarkę czy uczennice. Nawet ta rurka i striptiz nie są konieczne do szczęścia. Owszem, jako urozmaicenie raz na jakiś czas można sobie pozwolić na takie „gierki” bo jest to coś fajnego, ale działa to tylko wtedy kiedy jest ozdobą udanego życia seksualnego. No i pod warunkiem, że wychodzi to w sposób naturalny, a nie dlatego że jedna strona robi coś z „poświecenia” dla drugiej. Nie jest to jednak coś co samo w sobie może zmienić nieudane życie erotyczne w udane. To tak jak przysłowiowa wisienka na torcie – jeśli tort będzie pyszny to wisienka pasuje idealnie i zaostrzy apetyt, a jeśli nawet spadła by z tortu to i tak tort będzie Ci smakował. Jeśli jednak położysz piękna wisienkę na kiepskim torcie to i tak niczego to nie zmieni, tort dalej będzie kiepski
Ważne jest to żeby czuć pożądanie i pociąg, żeby mieć ochotę na łóżko, podziw dla drugiej osoby i czerpać radość z obcowania ze sobą. Wtedy to działa jak magnes, który pcha w stronę tej drugiej osoby. To gwarantuje SATYSFAKCJĘ i to, że seks sprawia przyjemność nie tylko w łóżku ale także potem, na samo wspomnienie tego co było i co znów może być. Jeśli seks daje jakąś tam przyjemność przez kilka minut samego aktu to jest wart 100, może 200 zł. Ale jeśli człowiek z radością wraca myślami do chwil z ubiegłych nocy i cieszy się na sama myśl, że będzie mógł to przeżyć znowu to za każdym razem jest to warte 1 000 000 $ albo a może i więcej.
[/color]
ufff ale się namęczyłam przy zmianie koloru!
i co Wy na to?