kotbury jej, rzeczywiscie kazdy odbiera rzecz po swojemu. mieszkalam 3,5 roku w berlinie i absolutnie:
- nie bylam na zadnym wygnaniu
- prace mialam dobra nie tylko pod wzgledem finansowym ale i samorealizacji (wtedy bo potem mi sie odwidzialo. ale jak zaczynalam to samo chcialam robic w Polsce gdybym zostawala w kraju)
- bliskich w sensie rodzine odwiedzalam regularnie co jakies 1,5 miesiaca
- bliskich w sensie faceta mialam tam
- nie mieszkalam zadnym katem u nikogo, sama wynajmowalam 60m jasne wysokie mieszkanie dla samej siebie. w pieknej kamienicy z drewnianymi podlogami ...
- dorobilam sie masy cudownych znajomych i przyjaciol, z czescia ktorych do tej pory utrzymuje kontakt i czasem sie spotykamy
- no i ta muzyka, koncerty, festiwale, czesto, duzo, takie jakie lubie
wydaje mi sie, ze to zalezy od nastawienia do swiata i samej siebie. moj dom jest tam gdzie jestem i gdzie sie dobrze czuje, a prace mozna znalezc wszedzie.
i strasznie mnie denerwuje to narzekanie na brak pracy. wiem po sobie ze jak sie chce, to sie znajdzie, doksztalci, wyrobi, dotrze tam gdzie sie chce! moze czasem trzeba w tym celu zacisnac pasa. no i co z tego jesli sie zmierza w obranym przez siebie kierunku.
ja sobie moj pobyt TAM bardzo chwale.
tak samo jak bardzo sobie chwale decyzje o totalnym przewroceniu swojego zycia do gory nogami, powrocie do kraju i zaczeciu wszystkiego od poczatku.
po to zeby sie REALIZOWAC.
a miejsce nie ma az takiego znaczenia.
Renatka ja po raz dziesiaty: kciuki trzymam! smsa Ci chyba wyslalam? dostalas?