No to haos sie twozy u was. W Grecji haos i u was, wszystkim chodzi o pieniadze. Niemcy sie maksymalnie dlugo wstrzymywali z otworzeniem granic do pracy, teraz to nastapilo, ale chyba odbywa sie w sposob nieco bardziej kontrolowany. Dopuszczaja ludzi z podstawami jezyka, albo kieruja ich na kurs. Nie wiem, jak to w praktyce wyglada, na pierwszy rzut szukaja ludzi do pielegnacji starszych osob, sprzataczki i ludzi na budowe. Wymarzone zawody.
Londyjka, ale masz pogodowego dola... Moge Cie pocieszyc, ze w Niemczech, na polnocy tez nie lepiej, chociaz nie pada codziennie. Do tej pory jeszcze nie wyszlam w tym roku ani razu bez kurtki. Mam na mysli nie przewiewny lekki plaszczyk, tylko gruba (a owszem) nieprzemakalna, sportowa kurtke. Chcialam latem rowerem do pracy dojezdzac, ale do tej pory tak padalo, ze az nieprzyjemnie. No, dobra, to tez troche ponarzekam na pogode, bo to dla mnie rowniez temat rzeka. Chcialoby sie jakos ladnie wygladac. Ladne sandalki, co rusz dokupuje kolejne, pozostaja w domciu. Moje stopy nie ujrza chyba slonca w tym roku. Jeszcze w czerwcu chodzilam w zimowych kozakach. Dziewczyny, wszystko, co cieple, kupuje. Zadnych t-shirtow, zadnych letnich sukienek. Moja ulubiona bielizna, jest ta narciarska, ocieplana i dluga.
Jednak jakos sie tak po prostu na to nastawilam, ze tu nie plaza i nie bikini. Kurtek przeciwdeszczowych mam teraz napawde na 1/3 szafy. Z zapalenia pecherza (od zimna) lecze sie juz drugi miesiac. Wszystko to nauczylam sie traktowac jako normalne i nastawiam sie na przetrwanie. W 2006 roku byly takie noce, ze nawet z krotkim rekawem chodzilam... nie zapomne tego szalowego roku
No, wystarczy. Tu nie Hiszpania. Tylko Europa polnocna, ubierz sie w cos jeszcze! (To slysza zawsze moi niedowierzajacy goscie)