Zgadzam się z wieloma słowami cyryl, nie ma co rozpamiętywać przeszłości, ale warto wyciągnąć z niej wnioski na przyszłość. Jest jednak jedno,co mnie uderzyło w tej relacji - Mimi, rozpaczasz nad sobą, utraconym kochankiem itd., to zrozumiałe, ale jakoś w tych Twoich wypowiedziach nie widzę zbyt dużo troski o dzieci (nie chcę przez to powiedzieć, że Ci na nich nie zależy, ale mam wrażenie, że w chwili obecnej są dla Ciebie raczej balastem, który ciągnie w dół, że pozostanę przy metaforze cyryl
![angel (angel](./images/smilies/emoticon-0131-angel.gif)
), a myślę, że one w tym wszystkim odnajdują się najtrudniej i należałoby się pozbierać przede choćby dla nich, jak nie dla siebie. Nie znaczy to oczywiście, że już do końca zycia masz być sama, bo jesteś matką, ale myślę, że zanim zdecydujesz się na kolejny związek, musisz odbudować poczucie bezpieczeństwa dzieci (oczywiście we współpracy z mężem, co może być trudne, bo nie wiem, jakim jest człowiekiem).