Powiem Ci, że w swoim życiu też spotkało mnie coś takiego, z tym, że ja tego wogóle nie pamiętam... I Bogu dzięki...
Miałam ledwo skończone 16 lat, był sylwester 2002 roku. Mój brat organizował imprezę w domu- było może ze 40 osób. I był tam taki jeden "kolega" który bardzo lubił eksperymentować z różnymi narkotykami i lekami- np. na parkinsona. Ja się z nim pokłóciłam tego dnia, bo generalnie mówię zawsze to co myślę i chyba mu się to nie spodobało. Było jeszcze wcześnie- koło 22. Pamiętam tylko, że on rozlewał wódkę, a później ja ją piłam. Wcześniej wypiłam tylko piwo.
Obudziłam się o 5 rano w szpitalu- naga- tzn. tylko w takiej krótkiej szpitalnej koszulce rozciętej z tyłu, brudna i obolała. Podłączona byłam do monitorów, kroplówki...
Lekarz powiedział mi, że miałam zatrzymanie krążenia i oddechu w karetce, że musieli mnie defibrylować 3 krotnie zanim wrócił mi prawidłowy rytm serca !!!!
Podobno miałam 5,5 promila alkoholu we krwi- co jest chyba niemożliwe biorąc pod uwagę, że wypiłam tylko 1 piwo i tą wódkę. Tzn. tyle tylko pamiętam- bo potem jest wielka czarna dziuuuuura... Badań toksykologicznych nigdy mama mi nie chciała pokazać...
Nie wiem co się działo ze mną od momentu utraty przytomności do momentu jak mnie znalazł mój brat (tzn. od tego momentu wiem tylko z opowiadań). Ostatnią rzeczą jaką pamiętam to to że poszłam z tą wódką do pokoju na końcu mieszkania (mam bardzo duże mieszkanie- 220 metrów kwadratowych). Moj brat mówił ze ze znalazł mnie w tym pokoju- że leżałam na tapczanie cała jakby skotłowana i miałam rozpięte spodnie, że nie potrafił mnie obudzić, że byłam kompletnie wiotka- wziął mnie na ręce a ja mu się z tych rąk wylewałam... wsadził mnie do wanny próbował cucić z moimi koleżankami, ale ja dostałam jakiś drgawek, więc wezwali pogotowie. Ci chcieli mnie zabrać na detoks, ale mój brat im nie pozwolił :? Zabrali mnie do tej karetki i tam właśnie dostałam zatrzymania krążenia.
Tamten chłopak nie poniósł żadnych konsekwencji, bo przecież na nic nie miałam dowodów, nic nie pamiętałam- nawet nie wiem czy to na pewno on. Nawet nie poszłam na policję, bo za bardzo sie wstydziłam. Myślałam, że to moja wina- że się tak upiłam tym piwem i wódką...
Tzn. mój brat obił mu mordę kolokwialnie rzecz ujmując, a w sumie to ten człowiek ukarał się sam, bo jakieś pół roku później wylądował na neurologii z prawostronnym paraliżem całego ciała- tak sie skończyły jego eksperymenty z lekami...
Ja nie wiem czy doszło do stosunku- wiem tylko, że byłam wtedy dziewicą, a gdy kochałam się po raz pierwszy (świadomie rzecz jasna) to nic mnie nie bolało, ani nic nie krwawiłam... Badań ginekologicznych mi nie zrobiono.
Nagorsze z tego wszystkiego było to, że przez chwile byłam już po drugiej stronie, a ja pamiętam tylko wielka nicość... Tak jakby życie się kończyło a dalej nie było już nic, kompletna pustka. Koniec wszsytkiego...
![:( :(](./images/smilies/sad.gif)
Nikoletka- trzymaj się dzielnie i nie popuść gnojowi ! Ja bym w ostateczności gdyby drogi prawne zawiodły, załatwiła mu obicie mordy tak jak temu mojemu
![:p :p](./images/smilies/razz.gif)