GAGA pisze:...ja jak nie wiem co kupic mojemu misiowi to zawsze ratunkowo kupje perfumy....
...o tak
jak dobrze, że jest takie coś jak perfumy :lol:
ja to samo, jak już kompletnie nie wiedziałam co kupić (a co chwile coś... urodziny, imieniny, rocznice, mikołaj, zając :lol: gwiazdka...), to wpadałam do perfumerii i było po kłopocie...
...teraz psikam sobie jego perfumy na rękaw
...
a z takich innych rzeczy, to np. kupowałam mu ładne (wg mnie :lol: ale jemu też się podobały
) sweterki albo bluzy...
...miał też swój jeden ulubiony zespół od lat młodzieńczych
, więc raz pomyślałam, że zrobię mu małą płytotekę
i kupiłam mu wszystkie wydane płyty... bardzo się ucieszył, bo płyty tej grupy, które już miał, to albo były porysowane, albo gdzieś poginęły, ktoś nie oddał itp. a teraz miał wszystkie ładne, nowiutkie, chronologicznie poukładane :D
kupowałam mu też różne pierdołki do samochodu... a motory to była jego pasja... jak miał ścigacza, to kupiłam mu super kask, bo miał taki nieciekawy, a ode mnie dostał taki pod kolor ubranka na motor :D ... ale potem prosiłam go i prosiłam żeby sprzedał ten motor, bo te ścigacze to niebezpieczna sprawa (raz w wakacje zrobiliśmy sobie szybki
wypad z Gdyni do Juraty, wcisnęłam głowę w jego plecy i nie patrzałam przed siebie
... jeszcze nie raz robiliśmy takie przejażdzki, nawet polubiłam to, bo czułam się z nim bezpiecznie, ale prawda jest taka, że to jednak niebezpieczny sport
i martwiłam się jak jeździł i długo go nie było, od razu niepokój we mnie siedział ... paru kolegów zginęło na ścigaczach, inni okropnie się połamali... BTW dwa lata temu syn byłej prezydent Gdyni i minister zdrowia Franciszki Cegielskiej, Marcin, zginął właśnie na ścigaczu, ciężarowy star wyjechał mu z drogi przyporządkowanej i wymusił pierwszeństwo
... Marcin miał 28 lat, świeżo po ślubie, właśnie wybudował dom... ) i w końcu namówiłam go, żeby pozbył się tego motoru... w zamian (bo on po prostu nie mógł żyć bez pojazdów tego typu) kupił sobie chopera, to już bezpieczniejszy motor, więc odetchnęłam... i dało mi to nowe pomysły na prezenty, bo wpadałam wtedy do salonu Kawasaki i kupowałam mu różne ładne chromowane akcesoria do motoru, żeby ładnie się prezentował :lol:
...mój kotek był także ekspertem od whisky, więc to też było jakieś wyjście... zapełniałam mu barek różnymi butelkami... na jedną okazję kupiłam mu złotego Johnny Walkera (chciałam mu jeszcze sprawić niebieskiego JW, ale taka mała butelczyna 0,7l kosztuje ok. 1300zł
więc sobie odpuściłam, a on też powiedział, że będę świrem jak to kupie
) a tego złotego też nigdy nie chciał otworzyć i zawsze powtarzał, że wypijemy ją na jakąś wyjątkową okazję... i co?? stoi sobie ta butelka... a okazji już nigdy nie będzie
...
...wogóle to miałam fioła na kupowaniu mu różnych rzeczy... nawet kupowanie butków dla siebie :lol: nie sprawiało mi tyle przyjemności ile sprawiało mi kupowanie czegokolwiek dla niego... i nie ważne czy była to chromowana rama na chłodnicę do motoru czy paczka pistacji...
...i tak jest cały czas... jak koledzy czy znajomi chcą postawić mu znicz czy położyć kwiatki na grobie, to mocno muszą się namęczyć, by znaleźć kawałek wolnego miejsca...
najchętniej to bym wyrwała własne serce i mu zaniosła... a tak, na razie... to wykupuję cmentarną kwiaciarnię z kwiatów i zniczy... chcę żeby miał ślicznie...
...bo był i jest moim oczkiem w głowie...