Post
autor: Cleo » 25 maja 2005, 19:50
Drogie forumowiczki i forumowicze!
Może Wam uda się rozstrzygnąć mój odwieczny dylemat.
Od kilku lat zastanawiam się nad sekretem długoletnich związków,tzn.na początku zawsze jest cudnie,jest iskra,chemia,ale po paru latach zaczyna sie pojawiać syndrom "kapcie i gazeta",czyli życie jak stare,dobre małżeństwo,w którym powoli zaczyna czegoś brakować.
Byłam tylko w 2 związkach,pierwszy pomyłka,drugi,czyli obecny,to,jak się wydawało na początku,wielka miłość.Ale po 5 latach zastanawiam się,czy to jeszcze miłośc,czy już przyzwyczajenie?Bo bez niego sobie życia nie wyobrażam,ale brakuje mi tych motylków w brzuchu,właśnie iskry!!!!!
Podobają mi się inni faceci,jeszcze nie zdradziłam(w moim pojęciu zdrada to seks z innym),ale czegoś mi strasznie brakuje.I wiem,że jak zdradzę może się to wszystko rozpaść i mogę tego żałowac do końca życia.Z drugiej strony,jak tu żyć przez całe życie bez tej iskry.
Ktoś może powiedziec,że to nie jest ten mój jedyny i dlatego nie ma iskry,ale wiem,że z każdym następnym będzie cudnie na początku,a po dłuższym czasie znów wkradnie się syndrom starego małżeństwa-kapcie,gazeta...:-(
Jak tu żyć?Jak radzą sobie inne pary?
Może to kwestia obrzydliwej pewności partnera,chociaż miałam sytuację,że wkradła sie kobieta zabiegająca o względy mojego lubego,ale to spowodowało w pierwszej chwili zazdrość,a zaraz potem nienawiść i obrzydzenie do całego męskiego narodu.
Może nie potrafię kochac tak w 100%,zawsze jestem zdystansowana,właściwie od zawsze taka byłam,bo w razie rozłamu związku nie upadnę tak mocno.
Ale jak tu przeżyć całe życie z jednym?!!!!