Paula zgadzam się z każdą twoją wypowiedzią w tym topiku w 100%( zreszta nie tylko w tym
) Dziewczyny jeśli jesteście nieustannie ranione to na pewno nie jest to miłość. I nie ma co myśleć, że po ślubie będzie lepiej, bo jeśli teraz nie jest dobrze to na pewno po się nie polepszy :? Straszliwie wam współczuję i nawet nie jestem w stanie wyobrazić sobie waszego położenia
Na świecie jest mnóstwo przyzwoitych facetów. Naprawdę. Mój jest jednym z nich
Jesteśmy razem 3 lata- na początku jak to na początku bywa było cudownie - różowe okulary itd. Potem zaczęły się kłótnie wynikające z niezrozumienia własnych potrzeb( ja chciałam jak to kobieta być "wiecznie" tulona i "przekonywana" gestami, że on mnie kocha, a dla niego było normalne, że skoro jest ze mną to dlatego właśnie, że mnie kocha i nie czuł potrzeby okazywania mi tego ani mówienia o tym) Kochaliśmy się bardzo ale raniliśmy się nieświadomie
Potem godząc się płakaliśmy z żalu, że "trudno tak razem być". Jakieś 7 miesięcy temu przerobiliśmy wspólnie " Mężczyźni sa z Marsa, kobiety z Venus" i ta książka odmieniła nasz związek :D Zrozumieliśmy, że bardzo się różnimy i nie ma sensu próba "naprawiania" drugiej osoby. Rozumiemy już nasze odmienne potrzeby ( np, facet czasem lubi po prostu być sam i nie cierpi jak on ma problem a my koniecznie chcemy się w tej chwili dowiedzieć co mu dolega, albo jeszcze gorzej - radzimy mu co ma z tym problemem zrobić). Od kilku miesięcy po prostu już się nawet nie sprzeczamy( jak już to z uśmiechem i przekorą) bo doszłam do wniosku, że szkoda życia na kłótnie :) Mój kochany misiu uczy mnie optymizmu :D ( dobrze mu idzie), wspiera mnie we wszystkim co robię, kocha mnie, szanuje i ufa mi. I vice versa. I takiego faceta życzę każdej kobitce :)
Ależ się rozpisałam :?
Ale o moim misiaczku to ja mogę książkę pisać
...czemu ze wszystkich pragnieĂĆÂą na ĂâÂświecie to Ty mnie wybraĂâÂłeĂâÂś.....