Mnie zawsze faceci zarzucali,ze ....robie co chce! Ale podobalo im sie ze jestem niezalezna,ze mam swoje zdanie,gust i poukladane w glowie... coz mysle,ze zawsze w kazdym zwiazku przychodzi czas na male "silowanie sie" kto tu rzadzi i kto komu narzuca swoje zdanie...ale u mnie zawsze wychodzi na to,ze kazdy ma byc soba...kiedy go poznawalam nie mialam na niego wplywu a on na mnie...ubranie,decyzje...itd...i podobalismy sie sobi ewiec dlaczego mamy to zmieniac teraz... A ze chodze swoimi drogami i nie dam sie "ulozyc"...to juz moja taka "uroda"...ale tez doceniam takich ludzi i szanuje ich! Wiem tez co to znaczy byc pod pantoflem....jak bylym bardzoooo mloda mialam takiego "wladce"...ale szybko do glosu doszla moja natura....i "wladca" zostal detronizowany....do znajomego