Ja wypalanke miałam w ubiegły piątek i pomimo,że chodze prywatnie do mojego ginia zrobił mi ją u siebie w szpitalu.Nic za nią nie płacąc,az byłam w szoku.
Z samego zabiegu nic a nic nie pamiętam gdyż dano mi znieczulenie w żyłke i zrobiłam odlot.Mąż twierdzi,że byłam na sali zabiegowej ok 25 min.Po przebudzeniu troszeczke majaczyłam,dziwiłam się bardzo,że mnie uśpiono ale babeczka przedemną też tak miała.W szpitalu trzymano mnie pół dnia a reszte odsypiałam w domu.
Przepisano mi globułki przyśpieszające proces gojenia po których ta wydzielająca ciecz jest obfitsza i śmierdząca,dzwoniłam do mojego ginia i powiedział,że tak ma być.Tylko to jest tak uciążliwe,dobrze,że nie pracuje dzięki temu moge częściej brać prysznic.
Ciesze się,że mam to już za sobą i ,że nic nie widziałam i nie czułam.