Alunia 6666, uświadomienie sobie problemu to pierwszy krok do zwalczenia go. Może to dziwne ale tkwienie w takim związku przypomina nałóg. Wiesz, że to Cię niszczy ale musisz i chcesz tego. Jest nawet takie określenie jak " syndrom ofiary ". Dotyczy on przeważnie kobiet. Dręczone fizycznie i/lub psychicznie wciąż tkwią przy swoim oprawcy. Wiem, że trudno odejść, bo sama przeżyłam 2 takie związki ale jak widać można. Są faceci, którzy są dobrzy jako kumple i nic więcej! Miej w sobie zdrową dawkę egoizmu i pomyśl najpierw o sobie. Czy Ci dobrze? Czy chcesz z nim w przyszłości wychowywać dzieci? Co on zrobi jeśli nie daj Boże będziesz miała wypadek i zostaniesz oszpecona? Co jeśli nie będziesz mogła pracować? Odpowiedz sobie na te pytania. I najważniejsze - czy chcesz tak żyć? Nie licz na to, że on się zmieni. Cechy charakteru z wiekiem się pogłębiają więc wyobraź go sobie za 10 lat. I jeszcze jedno. Jeśli chcesz odejść zrób to, a nie mów mu o tym, bo właśnie w ten sposób tracisz jego szacunek - obiecujesz i nie dotrzymujesz - jesteś słaba. Odejdź, nie mów mu najlepiej gdzie, nie spotykaj się znim na żadne rozmowy i nie daj się nabrać na stary numer, że chce być Twoim przyjacielem. Takie typy są cwane. Będzie z początku udawał zimnego, żebyś to Ty pierwsza zadzwoniła i jeśli to zrobisz, to mu się znów podłożysz i po każdym Twoim powrocie będzie coraz gorzej, bo on będzie sobie na coraz więcej pozwalał - przecież wrócisz, nie? Ale za którymś razem on Ci po prostu zrobi krzywdę lub tak poniży, że nie będziesz mogła już normalnie żyć. Jeśli pierwsza nie zadzwonisz, on to zrobi w czsie kiedy Ty będziesz usychać z tęsknoty i dalej- patrz wyżej. Jeśli odejdziesz to radzę - nie dzwoń nie rozmawiaj z nim, nie utrzymuj żadnych kontktów. Chyba nie zasłużył na to i nie chcesz mieć takiego przyjaciela, kochanka, kolegi, prawda? Takie jest moje skromne zdanie. Powodzenia.
