Moderator: Zespół I
zabulka pisze:niestety..takie historie to norma nawet w tak malym miescie w ktorym ja jestem..
sa ludzie i taborety..co tu duzo gadac..
po za tym umowmy sie.. nie zawsze jakos sprzetu (moto) idzie z jakoscia wlasciciela :P
ja sie zawsze smieje, ze motocyklisci sa fajni dopoki kasku nie sciagna :P
dodam jeszcze, ze kiedys zaczelam sie spotykac z kolesiem, ktory mial fajne moto..a ja mialam szarego malego GSka :D
mielismy wybrac sie na przejazdzke.. on swoim super GSXR rocznik najnowszy..ja przygotowana..kombiak na dupsko..pas nerkowy..bandytka..kask..
nom..ale wyjechal do mnie z tekstem, ze on przyjechal po mnie, zeby mnie wziac na plecak..i on myslal, ze sie ubiore kuso, zeby sie po miescie polansowac
chyba rozumiecie, ze znajomosc sie szybko skonczyla :D
Ale jestes nakrecona dzizas... Jestem w szoku, jak wiele masz w sobie jakiegos cholernego jadu, wystarczy cofnac sie nawet pare postow wczesniej i poczytac Twoje wpisy. Widzisz, ja przed KAZDA jazda przychodze 30 min wczesniej do garazu i pucuje moto, 2 razy w tygodniu latam na karcher, poleruje wahacz i inne aluminiowe elementy pasta polerska, czarne plastiki jade plagiem i myje lancuch ropa i szczoteczka do zebow. Ciuchy tez mam zawsze czyste bo nie jestem brudasem i nie kreci mnie zakladanie ujeba*ej kurki. A ludzie, ktorzy przyjezdzaja upieprzonymi maszynami, kurtki i kaski maja cale w robactwie, plecy w blocie i smarze, dla mnie sa ludzmi leniwymi, nie dbajacymi o ubranie i moto. Ja rozumiem, ze jak sie wraca z trasy, to moto jest ublocony, zakurzony i caly w muchach. Ale jak ktos codziennie wyciaga moto z garazu, zeby polatac 2-3h po miescie, to moim zdaniem przydaloby sie przetrzec ubranie i sprzet. Widzisz, ja zaplacilam 3200,- za swoj kombinezon i 1500,- za buty. Nikt mi na to nie dal i nie jestem jak to Ty nazwalas "nowobogacka". Sama ciezko pracuje na to co mam, to samo tyczy sie operacji plastycznych jak i wszystkiego innego-moto tez. I dlatego dbam o kombi, skore czyszcze specjalnym srodkiem i klade impregnat, dzieki czemu kombi wyglada zawsze swiezo. Tak samo z butami, plastiki plagiem, elementy skorzane impregnatem. I znajac zycie jak bys mnie zobaczyla to powiedzialabys cytuje Ciebie "ze jestem wypucowana i WYSTAWIAM moj plastik jak slonce grzeje". To bylo z Twojej strony slabe... Wyobraz sobie, ze w ciagu dwoch m-cy moja r6 zrobilam 12000 km, bioraz pod uwage fakt, ze do pracy i w dzien jezdze tylko autem, a moto jak juz pisalam wczesniej wyprowadzam tylko w nocy i weekendy. A mimo to zawsze jestem wypucowana, bo jak wracam do garazu to czyszcze kask i odziez. Wiesz, ja nie pluje zolcia w strone harleyowcow, natomiast Ty masz takie zdanie o sportowych motocyklach i ludziach na nich jezdzacych, ze az zal dupe sciska. Chcialabym zobaczyc, czy w realu tez tak jedziesz po innych. Bo u nas w Warszawie z takim nastawieniem dlugo bys nie pojezdzila.magda1600 pisze:wogole mnie nie interesuja znajomosci z takimi, co swieca wypucowanymi bucikami, nowymi kurteczkami, a plasciory wystawiaja tylko jak sloneczko grzeje...uh...( no spoko, wiem, ze kazde wdzianko musi troche sie ''wychodzic'', ale przeciez zaraz widac z kim ma sie do czynienia).ah- co do plastikow, wcale nie mysle stereotypowo, zeby nie bylo , ale coz poradze na to, ze pindki i lalusie lataja tylko na r1, r6, gsxrach i cbrach...sama mialam, latalam, fajne maszynki, ale same chyba przyznacie, ze bardzo przyciagaja tzw ''synusiow''...
boze co za prymitywne stwierdzeniemagda1600 pisze: wiem, ze kazde wdzianko musi troche sie ''wychodzic'', ale przeciez zaraz widac z kim ma sie do czynienia