Post
autor: bbpp77 » 27 wrz 2005, 10:59
Tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono...
Jestem kobietą z silnym charakterem zdecydowaną, zasadniczą, pewną siebie, wygadaną i dobrze zarabiającą.
W moim związku zawsze to ja nosiłam spodnie, ja decydowałam itp... i do tego wydawało mi się, że jak zdradzę to ja.
Az.. do pewnego dnia, kiedy okazało się, że jest inaczej..
Hmmm bolało jak cholera.. A najbardziej bolało to, że ja miałam miliony okazji, a on wykorzystał pierwszą lepszą...
Zawsze sądziłam, że po takim czymś nie ma mowy o wybaczeniu... że jestem tak silna, że taka sytuacja nie zrobi na mnie większego wrażenia.. Otrzepię się i pewnym krokiem pójdę dalej.
Jednak życie miało inne plany.. W tej traumatycznej dla mnie sytuacji poznałam siebie. Okazało się, że wcale nie jestem taaaka silna, że to tylko otoczka, pod którą jest mała dziewczynka.
... tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono... i dokładnie tak jest..
Dziś jestem z tym facetem. Wybaczyłam, niemalże zapomniałam i odbudowałam zaufanie. Nie żałuję.
Analizując sytuację doszłam do wniosku, że żyć ze mną nie było łatwo. Zawsze wiedziałam lepiej, zawsze musiało być "po mojemu".
Trwało to nie powiem.. dłuższy czas, ale zaczełam pracować nad sobą.
Nauczyłam się być partnerką w domu a nie dowódcą :D
I nie znaczy to, że sprzeniewierzyłam sie sobie, ale nauczyłam się słuchać tego, co mówią inni.
Dziś jestem szcześliwa u boku faceta, z którym uczyłam się życia. (jesteśmy razem od podstawówki :D )
Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.