Dzisiaj padłam ofiarą tego rodzaju "życzliwości", za który się ma ochotę mordować. Upał popołudniowy, padam z nóg, wreszcie wsiadłam do tramwaju, siadam - prawie nieżywa... Rozglądam się i widzę - KANAR! - kilka metrów dalej, z tyłu. Momentalnie przypomniałam sobie, że nie kupiłam biletu. Zrywam się...