Post
autor: she » 28 maja 2005, 18:25
ja mojego w Nowym Yorku;)szczerze powiedziawszy- ale nie wierze,ze za fajnymi facetami tzreba leciec az tak daleko.U nas musiało stac sie to w nieprzeciętnych okolicznosciach,poniewaz oboje należymy do tak różnych światów,ze gdyby nie ten Nowy York i przygoda z nim związana- nie sądze,by w Polsce los postwił nas sobie na drodze i bysmy przezwycięzyli swoje uprzedzenia wzgledem siebie.
Do autorki tematu:wg mnie masz rację.Trudno o fajnego faceta.Przynajmniej ja nie jestem kochliwa i kieruje sie w duzej mierze rozsądkiem.A z drugiej strony nigdy nie byłabym z kimś,kto by mnie nie kochał i nie pożadal.
she