Post
autor: Villemo » 25 sty 2012, 14:16
katelg szczerze Ci współczuję. Wyrazy współczucia oddaję każdemu kto mnie informuje o tej "radosnej" nowinie, ale Tobie współczuję szczególnie, bo rozumiem Twoje stanowisko. Stoisz przed trudną decyzją - na całe swoje życie, jak i tego nowego człowieczka.
Ja bym się chyba wszelkich metod, nawet autodestrukcyjnych, chwytała by się pozbyć pasożyta ze swojego ciała.
Nie chcę Cię jeszcze bardziej dołować, ale ciężko mi, wzorem koleżanek powyżej, znaleźć jakieś słowa pocieszenia. Jedynie zrozumienie. Mam nadzieję, że w swoim bliskim otoczeniu też masz taką osobę/ osoby, które wspierają Cię zamiast potępiać.
Masz prawo do egoistycznego podejścia, bo takowe jest też swego rodzaju troską o tego małego człowieka, co się ma narodzić. Lepiej mieć matkę przybraną, adopcyjną, niż biologiczną zgorzkniałą i sfrustrowaną. Po to matka natura obdarzyła większość kobiet instynktem macierzyńskim i podobnymi mechanizmami, żeby nie udusiły w łóżeczku drącego ryja potomka.
Moje dzisiejsze odczucia potęguje jeszcze fakt, że wczoraj obejrzałam "Musimy porozmawiać o Kevinie" - ciężki film.