No cóż, może kolejnym razem
Ale jak cieszyć się jest z czego, to tysz piknie.
Beatko, wrócę jeszcze do Twojej diety bezglutenowej. Tak sobie czytam i się uśmiecham.
Bo kiedyś sporo czytałam o tym i zwolennicy piszą o wręcz mistycznych doznaniach na tej diecie, że po miesiącu nagle doznajesz euforii, oczyszczenia ciała i umysłu, rzeczy niemożliwe stają się możliwe:)
Czytałam jakiś czas temu sporo literatury obozowej i wspólnym mianownikiem wszystkich więźniów obozów koncentracyjnych były sny o chlebie. Nie o kiełbasie, nie o kalarepie, tylko o pachnącym bochenku chleba. Tego chciał wygłodniały organizm i ja sobie wtedy obiecałam, że nigdy nie będę już wymyślać, cudować i odżegnywać się od chlebka.
24.02.2017. Dr Mariusz Wysocki- CKN