Post
autor: martajoanna » 01 lut 2015, 11:42
Patrząc na twarz Ewy Minge, Kayah, mojej pani deramatolog i pani chirurg plastycznej u której byłam ws liftingu myślę sobie, że dobrze robię decydując się na lifting chirurgiczny a nie na zachwalane pod niebiosa, przez 2 ostatnie z wymienionych przeze mnie pań, nici i przeszczep tłuszczyku. Może właśnie dlatego, że nad ingerencją noża i nieodwracalnością jego skutków trzeba się 3 razy zastanowić a "cudowne liftingi bez skalpela" wiszą na każdym słupie, tyle jest wokół przykładów galopującej głupoty.
Nie wymienię nazwiska pani chirurg, u której byłam ws liftingu twarzy, niewiele nawet pamiętam z tej konsultacji bo cały czas miałam wzrok utkwiony w jej twarzy. To było napompowane "coś", policzki podchodziły jej pod same oczy nawet przy minimalnym uśmiechu, twarz wyglądała na nabrzmiałą, opuchniętą. Jeżeli tak miałabym wyglądać to naprawdę wolę to, co mam teraz.
Tyle szans ile odwagi!