zapłodnienie "in vitro"

Higena, Uroda, Moda i Trendy

Moderator: Zespół I

Awatar użytkownika
olivka23
Rozmowna Beauty
Rozmowna Beauty
Posty: 689
Rejestracja: 15 lip 2005, 23:48

Re: zapłodnienie "in vitro"

Post autor: olivka23 » 08 sty 2010, 13:55

madziu pozwolę sobie sprostować jedną rzecz. W Polsce Konferencja Episkopatu Polski wydała zgodę na pogrzeby kościelne dzieci, które zmarły przed chrztem, jeśli rodzice chcieli je ochrzcić. Zgoda ta obejmuje również mszę świętą pogrzebową. W innych krajach mogą obowiązywać inne przepisy niż w Polsce.

Ponieważ Kościół jednoznacznie nigdy nie orzekł, co się dzieje z dziećmi nieochrzczonymi po ich śmierci, nie ma więc w tekstach pogrzebowych wyraźnego stwierdzenia, że dziecko jest w niebie. Pogrzeb dziecka ochrzczonego i nieochrzczonego różni się tylko treścią tekstów odmawianych modlitw. Nie ma różnicy w kolejności wydarzeń. Zgodnie z miejscowymi zwyczajami może być zarówno nabożeństwo w domu, w kościele a potem na cmentarzu, jak i tylko na cmentarzu. Jeśli rodzice sobie życzą, to podczas pogrzebu powinna być odprawiona msza święta.


Aguuu, ja mogę odpowiadać tylko i wyłącznie za siebie, a nie za wszystkich agnostyków czy ateistów (i proszę nie mylić tych pojęć). Ja nie miałabym poczucia, posiadania "czegoś na sumieniu" i chyba coś jest w tym co napisałaś, że w pewnym sensie,życie wiecznym poczuciu winy jest to domeną katolików :) Prawda jest jednak taka, że nie ważne jest w co się wierzy, ważne jest jak się żyje i traktuje ludzi wokół siebie, a ideologie można doczepić praktycznie do wszystkiego...to tak z moich osobistych obserwacji...pozdrawiam!!
I do what I have to to live the way I want to....

Awatar użytkownika
marta2454
TOP Beauty
TOP Beauty
Posty: 3060
Rejestracja: 29 paź 2008, 19:52
Lokalizacja: UK
Kontakt:

Re: zapłodnienie "in vitro"

Post autor: marta2454 » 08 sty 2010, 23:42

to i ja pozwolę sobie napisać parę słów ,mnie akurat osobiście ten problem nie dotknął ale mam znajome małżeństwo ,które kilka razy próbowało już tej metody (niestety jak na razie bez rezultatów ale trzymam za nich kciuki) wiem że in Vitro daje nadzieję wielu ludziom, którym ciężko jest zajść w ciąże samodzielnie, dlatego jestem jak najbardziej za !!!
03.03.2010 Plastyka brzucha - dr Brzuchański :)

http://tickers.TickerFactory.com/ezt/d/ ... -event.png

Awatar użytkownika
Aguuu
TOP Beauty
TOP Beauty
Posty: 1728
Rejestracja: 24 lis 2008, 13:02
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: zapłodnienie "in vitro"

Post autor: Aguuu » 09 sty 2010, 01:32

magda1600 dziewczyny po gwałcie, to zupełnie co innego - można by powiedzieć. Zazwyczaj zostały tak zniszczone psychicznie, że noszenie dzidziusia przez kolejne 9 miesięcy pod sercem, mogłoby skończyć się dla nich samych fatalnie. Choć w sumie, jakby nie patrzeć - czemu winne jest to niewinne dzieciątko?
Sama nie wiem co o tym myśleć :roll:

Zresztą chodziło mi o in vitro - czyli dobrowolne, przemyślane, zaplanowane zapładnianie komórek, które niestety czasem jednak zamrożone obumierają. Nawet jeśli ktoś nazywa je półproduktem, to przecież ja też byłam takim półporduktem, i równie dobrze ktoś o mnie jako o zapłodnionej komórce mógł zadecydować, że mnie nie chce, zamrozi i obumrę sobie.
Tak, tak, tak, nachodzą tu pytania, czy trzeba się rozdrabniać nad tymi myślami, skoro jednak jest cudzik bo Bejbiak jakiś przyszedł na świat, i na pewno będzie obdarzony przeogromną miłością - wiem.
Ale komuś tam żyć jednak nie pozwoliliśmy.

olivka23 faktycznie też zauważyłam, że poczucie winy to tylko u katolików :p

Antynkoncepcja w sumie też jest to decydowanie o tym kiedy się dziecko urodzi ale (podkreślam moim zdaniem jedynie) jest to decydowanie kiedy dojdzie do poczęcia, do stworzenia nowego życia, a nie decydowanie o tym co się zrobi z już istniejącym życiem, zapłodniona komórką, płodem, półporoduktem (jak zwał- tak zwał).
Wiecie o co kaman?
Czyli antykoncepcji moim zdaniem nie powinno porównywać się do in vitro. Bo plemniki same w sobie nie są życiem, a zapłodniona komórka już jest. Czyli, taki seksik z antykoncepcją jest marnowaniem szansy na zajście w ciąże, ale nie jest niszczeniem już istniejącego życia.

Naszło mnie na rozważania moralno-etyczno-religijno-poglądowe :p

I w żaden sposób nie bronię Kościoła, ani osób decydujących się na in vitro (gdybym była w potrzebie pewnie sama bym się na to zdecydowała). Po prostu znam poglądy Kościoła, znam argumenty ludzi którzy się na to decydują, znam też swoje myśli na ten temat, i próbuję jakoś ogarnąć to wszystko. O, a dzięki oliwce nawet dowiedziałam się czegoś więcej ;) Więc w sumie ciągnąć chciałabym wątek, bo warto o tym rozmawiać i dyskutować.
"Melodia jest jak pierwsze spotkanie, pociąg fizyczny, jak seks. Słowa zaś są jak dłuższy związek"

Awatar użytkownika
gosienka
TOP Beauty
TOP Beauty
Posty: 2520
Rejestracja: 23 sty 2009, 21:28
Lokalizacja: polska

Re: zapłodnienie "in vitro"

Post autor: gosienka » 10 sty 2010, 19:00

gdybym mogła dokonczyc swoja opowiesc i jest kotos zainteresowany...
a wiec odczekałam rok tak jak lekarze kazali i spróbowałam znow zajsc,jak sie okazało bez problemu,pierwszy test i pozytywny,niestety radosc trwała 14 tygodni i znow to samo,czyli obumarcie płodu i czyszczenie,gdy wrociłam ze szpitala do domu nie mogłam sie pozbierac,zadzwoniłam do swojej przyjaciołki ktora była własnie po 2 insiminacji,niestety zarodki nie przyjeły sie,wiec obydwie w załobie :cry: tym razem odczekałam trzy miesiace i znow byłam w ciazy,teraz wiem ze u mnie nie ma problemu z zajsciem tylko z donoszeniem,niestety znow poroniłam :( Tak i tu zaczełam długa droge kosztownych badan genetycznych i nie tylko,a ja sama nawet chciałam in vitro choc nie miałąm problemu z zaplodnieniem,ale ja chciałam zdrowy zarodek,niestety lekarze odmowili i choc wiele mnie to kosztowało jesli chodzi o moja psychike miałam probowac dalej,tym bardziej ze juz wiedziałm co mi dolega,ponoc był to zespoł antyfosfolipidowy.Nie czekajac długo,poniewaz moj maz przyszedł kiedy z pracy i ktos mu opowiadał ze jakas znajoma poroniła 10 razy,wiec gdy zaszła 11 raz i czuła ze jest w ciazy nie ruszyła sie z łożka do porodu.Postanowiłam zrobic tak samo,jak tylko byłam 10 dni w ciazy to od razu pojechałam do lekarza ze nakłamałam ze plamie,wiec on mnie przyjał na klinki i podał odpowiednie leki,czyli zastrzyki do brzucha,do tyłka dwa razy dziennie,i globulke dopochwowo,a ja sie zaparłam ze sie z łozka nie rusze,pierwsze usg miałąm w tzrecim tygodniu i ciaza była,pozniej czekałąm na bicie serduszka,doczekałąm sie,pozniej na wszystkie czesci ciałka,a pozniej na dzidziusia,ktory urodził sie 38 tygodniu,lezałam placiem 32 tygodnie,robiłam do kaczki,pod prysznic jezdiłąm z mezem na wózku,maz dziennie dojezdzał do mnie 80 km.To wszystko nic gdy teraz patrze na moje dziecko,niestety moja kolezanka w tym czasie miała 3 insiminacje a pozniej in vitro,jej sie nie udało,dziewczyna odpusciła,nie dała rady psychicznie,chce miec dzieci ale nie takim kosztem,mysla o adopcji,Olivka zastanawiałam sie przez te wszystkie lata jak jej pomóc,nawet chciałałam nosic ich zarodki,ale niestety jest to u nas zabronione,nie wiem dlaczego?Ktos tu pisał co z zarodkami,ktore mozna wykorzystac dla innych par,jak to mozliwe by byc tak nieczułym ,przeciez to troche egoistyczne,ja na pewno w 100% oddałabym swoje,przeciez mogłam byc w podobnej sytuacji i cieszyłabym sie gdyby ktos to dla mnie zrobił,a dziecko napewno pokochałabym jak swoje skoro dzieci z domow dziecka sa tak samo kochane przez swoich rodzicow jakgdyby było ich własnymi.Moja kolezanka do dzis nie ma swoich dzieci,zastanawia sie nad adopcja,ja natomiast w 9 miesiecy od urodzenia syna dowiedziałm sie ze nosze w łonie coreczke,ktora szczesliwie donosiłam bez zadnych wiekszych problemow.

Awatar użytkownika
magda1600
Przyjaciel Beauty
Przyjaciel Beauty
Posty: 3070
Rejestracja: 01 lis 2009, 22:49

Re: zapłodnienie "in vitro"

Post autor: magda1600 » 11 sty 2010, 18:06

Sorki, ze sie tu podpinam,ale wspomnialam juz o aborcji i dostepnosci srodkow anty. Pewnie wiele z Was juz czytalo:

http://wiadomosci.onet.pl/2109044,11,za ... ,item.html" onclick="window.open(this.href);return false;


Tylko przyklad, jakich tragedii mozna uniknac przemyslawszy sprawe legalnej aborcji i bezplatnej antykoncepcji.Dodam od siebie,iz moim zdaniem jedyna sluszna kara dla takiego zwyrodnialca jest zmasakrowanie go przy uzyciu tego samego kabla, pasa i walniecie lbem o sciane.We wiezieniu bedzie tylko jadl na nasz koszt i grzal tylek w cieplej celi. Masakra. Jeszcze raz sorki za link we watku o in vitro, ale chyba nie mozna pozostac obojetnym na taka smierc niewinnego dziecka.
Ważne- Regulamin Forum Beauty w Polsce:
http://beautywpolsce.com/forum/viewtopic.php?f=26&t=739" onclick="window.open(this.href);return false;
Galeria zamknieta: galeria@beautywpolsce.com
Samouczek: http://beautywpolsce.com/forum/viewtopi ... 26&t=11210" onclick="window.open(this.href);return false;

Awatar użytkownika
Aguuu
TOP Beauty
TOP Beauty
Posty: 1728
Rejestracja: 24 lis 2008, 13:02
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: zapłodnienie "in vitro"

Post autor: Aguuu » 12 sty 2010, 03:59

gosienka pisze:Ktos tu pisał co z zarodkami,ktore mozna wykorzystac dla innych par,jak to mozliwe by byc tak nieczułym ,przeciez to troche egoistyczne,ja na pewno w 100% oddałabym swoje,przeciez mogłam byc w podobnej sytuacji i cieszyłabym sie gdyby ktos to dla mnie zrobił
ja pisałam. A dokładniej to, że nie wiem czy umiałabym poukładać sobie w głowie to, że ktoś wychowuje (jakby nie patrzeć) moje dziecko. Może to egoizm, może niedojrzałość , nie mi to oceniać.
"Melodia jest jak pierwsze spotkanie, pociąg fizyczny, jak seks. Słowa zaś są jak dłuższy związek"

Awatar użytkownika
gosienka
TOP Beauty
TOP Beauty
Posty: 2520
Rejestracja: 23 sty 2009, 21:28
Lokalizacja: polska

Re: zapłodnienie "in vitro"

Post autor: gosienka » 12 sty 2010, 10:50

Aguuu ja tez nie mam prawa nikogo oceniac,ale wiele pogladów zmienia sie gdy ma sie własne dzieci PDT_Love_05

Awatar użytkownika
Aguuu
TOP Beauty
TOP Beauty
Posty: 1728
Rejestracja: 24 lis 2008, 13:02
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: zapłodnienie "in vitro"

Post autor: Aguuu » 13 sty 2010, 14:35

niby tak, ale decydując się na in vitro, dzieci się jeszcze nie ma, (przeważnie) jest to pierwsze dziecko. Więc będąc przed, miałabym takie dylematy i już.

I nie rozumiem osób, które mówią że obojętne by im było to, że ktoś wychowuje ich "zapłodnione komórki" tj. dzieci.
"Melodia jest jak pierwsze spotkanie, pociąg fizyczny, jak seks. Słowa zaś są jak dłuższy związek"

Awatar użytkownika
olivka23
Rozmowna Beauty
Rozmowna Beauty
Posty: 689
Rejestracja: 15 lip 2005, 23:48

Re: zapłodnienie "in vitro"

Post autor: olivka23 » 13 sty 2010, 17:34

Nie musisz tego rozumieć Aguuu, nikt tego od nikogo nie wymaga, musisz jedynie akceptować i pogodzić się i szanować wybory innych, i dokładnie tak samo działa to w druga stronę. Nikt nie ma prawa kwestionować twoich wyborów, przekonań etc...
I do what I have to to live the way I want to....

Awatar użytkownika
Aguuu
TOP Beauty
TOP Beauty
Posty: 1728
Rejestracja: 24 lis 2008, 13:02
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Re: zapłodnienie "in vitro"

Post autor: Aguuu » 13 sty 2010, 18:29

oczywista sprawa, po to był temat przecież, żeby poznać wasze zdania i poglądy ;)
"Melodia jest jak pierwsze spotkanie, pociąg fizyczny, jak seks. Słowa zaś są jak dłuższy związek"

ODPOWIEDZ

Wróć do „Damskie sprawy”