Umówmy się że większość osób tutaj to nie są przeciętni Kowalscy co żyja za 4/5 tysiecy miesięcznie. Moje koleżanki nie wydadzą lekką ręką tysiaka na buty albo parę tysięcy na nos, niektóre nawet brały kredyt na studia. Ale takie jest życie: jednych stać innych nie.
Ja swoje pierwsze OP robiłam za swoja zarobiona, zaoszczędzoną kasę,bo narzeczony nie był zwolennikiem operacji plastycznych a wręcz uważał że szkoda kasy na to bo jestem ładna.
Po latach ze mną zmienił zdanie,zrozumiał że sie nie wyleczę z tej choroby i ze albo stanie się sprzymierzeńcem albo alienem w temacie.Mało tego dobiłam targu, że owszem dam mu drugie dziecko jak on mi da potem na renament po ciążach włącznie z silikonkami.
Zgodził się. Ale zanim planuję stan blogosławiony
zrobie też parę rzeczy na jego koszt na co sie zgodził skoro mi tak zależy.
Efekt kija i marchewki i nie trzeba wydawac swojej kasy ani brac kredytów.