Post
autor: janko2 » 14 sty 2009, 12:28
Najmodniejsza woda w Stanach Zjednoczonych to dzisiaj FIJI Water reklamująca się hasłem „Untouched by Man” („Nietknięta przez człowieka”).
Woda rzeczywiście jest butelkowana na jednej z wysp Fidżi, a jej produkcja sięga około miliona butelek dziennie i trafia głównie na amerykański rynek. W efekcie Amerykanin z Kalifornii łatwiej może ugasić pragnienie czystą wodą wypływającą z tropikalnej dżungli na Fidżi niż mieszkaniec tego kraju.
Warto bowiem wiedzieć, że ponad połowa obywateli Fidżi nie ma dostępu do bezpiecznej wody pitnej.
Tymczasem najwyraźniej bardziej się opłaca transportować wodę z wysp na dalekiej Oceanii do USA, niż sprzedawać ją na miejscu. Ale to wcale niejedyna droga, którą muszą pokonać butelki FIJI Water. Bo najpierw puste płyną na Fidżi, a później napełnione wodą dopiero płyną z Fidżi. W swoim raporcie Charles Fishman odkrył jeszcze jedną wstydliwą tajemnicę producenta tej wody. Do butelkowania przez 24 godziny na dobę potrzeba dostaw prądu przez 24 godziny na dobę. Niestety, na wyspach Fidżi jest z tym poważny problem, a fabryka nie może sobie pozwolić na przerwy. Stać ją jednak na samo-wystarczalność. Kiedy brakuje prądu, włączają się olbrzymie generatory zasilane… silnikami Diesla, oczywiście na ropę. Ten drobny szczegół nie przeszkadza firmie reklamować swojego produktu jako wody pochodzącej „z miejsca nietkniętego przez człowieka, z samego serca dziewiczego lasu deszczowego, dalekiego od zanieczyszczeń, tysiące mil od najbliższego kontynentu”.
Wniosek jest taki...Jeśli jesteśmy konsumentem takiej wody...lub podobnych...przyczyniamy się do zanieczyszczeń środowiska..
Butelki typu pet..daleki transport..
,,,,.Czyli co..bojkot...Ale na to stać już chyba tylko fanatyków ochtony środowiska.....
--------------nosek u dr.Bieleckiego
''Nigdy , nie mĂłw nigdy.''