"Skóra, w której żyję" - jeden z filmów, po którym ludzie nie zrywają się od razu z foteli tylko siedzą w nie wbici jeszcze jakiś czas po zakończeniu seansu. Zgadzam się, że w niektórych momentach trochę przewidywalny, ale jednka mocny, schizowy i dający do myślenia. Polecam